Zaryzykuję stwierdzenie, że proces budowania świadomości i rozpoznawalności polskiej żywności na unijnym rynku właściwie już się zakończył. Nasze produkty już od dłuższego czasu mają tam ugruntowaną pozycję, a w wielu branżach przodują. Udział polskiego przemysłu spożywczego w Unii Europejskiej sięga 9 proc., co daje nam szóste miejsce w kolejce do unijnych stołów i kuchni.
Mleczni giganci
W przypadku produkcji mleka i przetworów mleczarskich udział na poziomie 8,2 proc. daje nam czwarte miejsce. Procentowo w największym stopniu wzrósł eksport masła, serwatki oraz płynnego mleka. Trudno się dziwić tak znaczącej pozycji – do UE trafia 80,7 proc. rodzimych produktów mlecznych. Najwięcej kupują od nas Niemcy, Wielka Brytania i Czechy. Do państw trzecich trafia niecałe 20 proc. Podstawowym czynnikiem, który ma wpływ na strukturę eksportu polskiej branży mleczarskiej, są odległości i czas dostawy.
Ale nie można zapominać także o rynku wewnętrznym, na którym zachodzą innowacyjne zmiany. Polskie mleczarnie w odpowiedzi na modę i zmieniający się w ostatnich latach styl życia Polaków coraz częściej stawiają na żywność funkcjonalną. Przejawia się to w ograniczeniu lub całkowitym wyeliminowaniu cukru. Dodatkowo ciągle poszukują rozwiązań dla produktów nasyconych z podwyższoną ilością białka. To ukłon w stronę osób aktywnych fizycznie, dbających o zdrowy wygląd, czytających etykiety, świadomych tego, co jedzą.
Drób z owocami
Naszym hitem eksportowym jest również drób. Mimo ptasiej grypy eksport drobiu nadal rośnie, choć jego dynamika jest mniejsza. Polska w ostatnich latach stała się największym producentem drobiu w Europie. Jego cena na naszym rynku jest o ok. 30 proc. niższa niż średnia unijna, co sprawia, że pniemy się w górę również jako kluczowi eksporterzy tego gatunku mięsa w Unii Europejskiej. 10,4 proc. udziału przemysłu mięsnego daje polskim producentom miejsce piąte wśród firm z UE. Nie zmienia to faktu, że należałoby szukać nowych rynków zbytu. A to jest coraz trudniejsze. Wejście na perspektywiczne w rozwoju rynki Afryki, krajów arabskich czy obydwu Ameryk może zająć nawet kilka lat.