Środowa debata w Sejmie, którą marszałek Szymon Hołownia zorganizował w związku z początkiem prac nad ustawą zakazującą używania smartfonów w szkołach podstawowych pokazała, że wypracowanie wspólnego stanowiska w tej sprawie nie będzie proste.
Głos w dyskusji zabrali m.in. przedstawiciele ministerstw i organizacji, którzy przede wszystkim zwracali uwagę na fakt, że odgórne zarządzenia nie rozwiążą najpoważniejszych problemów. A tymi są głównie uzależnienie od sieci, narażenie na pornografię i wykorzystanie seksualne w internecie, a także przemoc rówieśnicza.
Marszałek co prawda zadeklarował, że zamierza działać kompleksowo – choćby powołując do życia narodowy instytut higieny cyfrowej – ale ban na smartfony dla młodszych dzieci (poza tymi z niepełnosprawnościami lub specjalnymi potrzebami) uważa za warunek konieczny dla zapewnienia im bezpieczeństwa, również fizycznego. Pozostawienie decyzji o jego wprowadzeniu w gestii szkoły (jak jest to obecnie) uważa zaś za powinność państwa i zapowiada oparcie się na rozwiązaniach funkcjonujących w innych krajach.
Ministerstwo edukacji o zakazie smartfonów w podstawówkach: jesteśmy za autonomią szkoły
Wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz podtrzymała w tej sprawie stanowisko resortu – odmienne od tego prezentowanego przez marszałka. Podkreśliła, że trzeba zachować prawo do autonomii szkół. I przypomniała, że zgodnie z danymi Instytutu Badań Edukacyjnych z 2020 r. (a wyniki potwierdziła później Fundacja GrowSPACE), już ok. 60 proc. szkół w swoich statutach zapisało zakaz używania telefonów przez uczniów.
Dyrektor Szkoły Podstawowa im. Bohaterów Warszawy w Podkowie Leśnej Agnieszka Hein przyznała, że choć w jej placówce zakaz obowiązuje od kilku lat, jego prowadzenie może być trudne, zaś dyrektor i nauczyciele bywają wtedy postrzegani przez uczniów jako wrogowie.