Co wiadomo o negocjacjach Iran-USA w Omanie? „Izrael chciałby, żeby się nie udały”

Czy da się uniknąć nowej wojny? Nie będzie to łatwe. Waszyngton i Teheran mają bardzo odległe wizje dotyczące nowego porozumienia w sprawie irańskiego atomu. A w tle jest najbliższy sojusznik Amerykanów, Izrael, gotowy do ataku na Iran. W sobotę w Omanie rozpoczęły się rozmowy, w których pośredniczy szef omańskiego MSZ.

Publikacja: 12.04.2025 07:22

Antyamerykański mural na jednym z budynków w Teheranie

Antyamerykański mural na jednym z budynków w Teheranie

Foto: Majid Asgaripour/WANA

Negocjacje Stanów Zjednoczonych z Iranem, państw, które od 45 lat nie utrzymują stosunków, zapowiedział nieoczekiwanie w ostatni poniedziałek Donald Trump. Stało się to podczas wizyty w Białym Domu izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu. Bo to kwestia kluczowa właśnie dla Izraela, uważającego Iran za największe zagrożenie. I gotowego do ewentualnego ataku. 

Trump już zaraz po inauguracji wielokrotnie wspominał o Iranie. Grożąc mu zniszczeniem albo zapowiadając świetlaną przyszłość. Wszystko zależy od tego, czy podpiszą nowe porozumienie nuklearne. 

Co wiadomo o negocjacjach USA - Iran? Gdzie, kiedy, jak?

Negocjacje odbywają się w sobotę, 12 kwietnia, w Omanie. Ten kraj pierwszy wskazał szef irańskiej wskazał szef irańskiej dyplomacji Abbas Araghczi. To on będzie stał na czele delegacji swojego kraju. Delegacji USA przewodzi Steve Witkoff, bliski Trumpowi wysłannik ds. Bliskiego Wschodu.

Trump zapowiedział w poniedziałek, że negocjacje będą miały charakter bezpośredni. Araghczi odpowiedział chwilę później, że pośredni. Mają to umożliwić Omańczycy. Omański minister spraw zagranicznych Badr bin Hamad al-Busajdi ma być łącznikiem między delegacjami, które będą prawdopodobnie w innych salach w tym samym hotelu w stolicy, Maskacie.

Iran, jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” z dwóch irańskich źródeł, traktuje sobotnie spotkanie jako pierwszą rundę, w której się zorientuje, czy USA „są na poważnie zainteresowane osiągnięciem porozumienia na rozsądnych warunkach”. I w tej pierwszej rundzie „preferuje format pośredni”. Potem można przejść na bezpośredni, bo „liczy się efekt". 

Czytaj więcej

Ostatnia szansa dla Iranu. Albo osiągnie porozumienie z USA, albo zostanie zaatakowany?

Jaki to efekt? Najkrócej mówiąc Iran chce zniesienia dotkliwych sankcji. Przewidywało to porozumienie nuklearne z 2015 roku (znane pod angielskim skrótem JCPOA), podpisane za prezydenta Baracka Obamy w 2015 roku. Donald Trump wycofał USA z porozumienia za pierwszej kadencji w 2018 roku. Uniemożliwiając jednocześnie robienie wielomiliardowych interesów z Iranem także innym państwom zachodnim. 

Oman ma doświadczenie w negocjowaniu kwestii ważnych dla regionu. Pośredniczył we wstępnych rozmowach o JCPOA, a dwa lata temu pomagał Chińczykom w pogodzeniu Iranu z Arabią Saudyjską. 

Co chce w negocjacjach z Iranem osiągnąć Donald Trump? Jakie są oczekiwania Izraela?

Donald Trump od dawna sugerował, że jest w stanie osiągnąć z Iranem lepsze porozumienie niż JCPOA. W połowie lutego napisał w swoim portalu Truth Social, że chce, by dzięki nowemu porozumieniu gwarantującemu, że Iran nie będzie miał broni nuklearnej, kraj ten stanie się „wielki” i będzie odnosił sukcesy. Co brzmiało jak potwierdzenie gotowości do zniesienia sankcji. 

Jakie to ma być porozumienie, jaki jest warunek zniesienia sankcji? Z tym jest problem, bo bez wątpienia Ameryka chce od Iranu znacznie większych ustępstw, niż to przewidywało JCPOA. Miałoby najprawdopodobniej oznaczać likwidację programu nuklearnego, przynajmniej tego, który kojarzy się nie tylko z cywilnym zastosowaniem. Zasugerował to doradca ds. bezpieczeństwa Mike Waltz, używający określenia „pełny demontaż”. Potem sprecyzował, że demontaż dotyczyłby wzbogacania uranu, prac nad wykorzystaniem atomu jako broni i na dodatek irańskiego programu pocisków strategicznych. 

Izrael mówi, że Iran powinien dokonać likwidacji programu atomowego wzorując się na tym, co Libia pod wodzą dyktatora Muammara Kaddafiego zrobiła w 2003 roku. Choć program libijski w przeciwieństwie do irańskiego był, jak szacowała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, „w bardzo wstępnym stadium”. 

- Wariant libijski oznaczałby w wypadku Iranu zniszczenie przynajmniej części zakładów produkcyjnych, zezwolenie Amerykanom na inspekcje, zatrudnienie gdzie indziej naukowców od spraw nuklearnych. Nie sądzę, by było to możliwe - mówi „Rzeczpospolitej” izraelski politolog Efraim Inbar, szef konserwatywnego, czyli bliskiego rządowi think tanku Jerozolimski Instytut Strategii i Bezpieczeństwa. 

- Dlatego – dodaje prof. Inbar – rząd izraelski chce, by negocjacje się zakończyły się fiaskiem. I to jak najszybciej. 

Jego zdaniem irańscy negocjatorzy są bardzo sprawni i będą robili wszystko, by przeciągnąć rozmowy. - Mam kolegę eksperta od spraw irańskich, który podkreśla: jak zaczniesz negocjacje z Iranem, to jesteś skończony.  

Brak porozumienia oznacza, jak zapowiada Trump, bombardowanie Iranu. Czy wojna jest zatem nieunikniona? - A czy jest inna opcja? Co by pan zrobił, gdyby pan był w naszej sytuacji? - mówi Inbar. 

Co chce osiągnąć Iran? Jak ocenia amerykańskie groźby? Wyjaśnia to „Rzeczpospolitej” Reza Nasri, uznawany za nieoficjalny głos Teheranu

Uzyskanie irańskich wypowiedzi na temat negocjacji z USA to rzadkość. „Rzeczpospolitej” udało się porozmawiać z Rezą Nasrim, analitykiem politycznym i specjalistą prawa międzynarodowego. Uchodzi on za nieoficjalnego wyraziciela stanowiska władz w Teheranie.

- Cel Iranu jest spójny z jego stanowiskiem podczas negocjacji JCPOA. To potwierdzenie pokojowego charakteru programu nuklearnego w zamian za złagodzenie sankcji i normalizację stosunków gospodarczych i handlowych. Negocjacje dają też szansę na to, by napięcia ze Stanami Zjednoczonymi pozostały pod kontrolą - mówi dr Nasri.

Czytaj więcej

Czego chce prezydent USA? Zniszczyć Iran czy uczynić go znowu wielkim?

Jego zdaniem Ameryka stosując groźby dowodzi, że nie rozumie tożsamości i kultury politycznej Iranu. - Polityka irańska od dawna była kształtowana przez narrację skupioną na dumie narodowej, oporze i godności. Strategia dyplomatyczna, która tego nie uwzględnia, prawdopodobnie nie odniesie sukcesu. Widzimy amerykańską tendencję do podchodzenia do dyplomacji w kategoriach przymusu i transakcji, kładzenia nacisku na szybkie „zwycięstwa” i widoczne ustępstwa drugiej strony. Ale to często kłóci się z bardziej symbolicznym i wielowarstwowym podejściem Iranu – dodaje.

Reza Nasri zapytany, czy jego kraj jest przygotowany na atak, odpowiada: - Iran, kraj mający 90 milionów mieszkańców i dysponujący znacznymi możliwościami militarnymi, przygotowuje się do potencjalnej konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi od co najmniej 2003 roku. Dyrektorka Wywiadu Narodowego USA Tulsi Gabbard ostrzegała kiedyś, że wojna z Irakiem w porównaniu z wojną z Iranem to byłaby „bułka z masłem” - mówi.

Negocjacje Stanów Zjednoczonych z Iranem, państw, które od 45 lat nie utrzymują stosunków, zapowiedział nieoczekiwanie w ostatni poniedziałek Donald Trump. Stało się to podczas wizyty w Białym Domu izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu. Bo to kwestia kluczowa właśnie dla Izraela, uważającego Iran za największe zagrożenie. I gotowego do ewentualnego ataku. 

Trump już zaraz po inauguracji wielokrotnie wspominał o Iranie. Grożąc mu zniszczeniem albo zapowiadając świetlaną przyszłość. Wszystko zależy od tego, czy podpiszą nowe porozumienie nuklearne. 

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Radosław Sikorski: Prędzej czy później USA stracą cierpliwość. Uznają to, o czym większość z nas już wie
Dyplomacja
Chiny przestrzegły Ukrainę przed „nieodpowiedzialnymi uwagami”
Dyplomacja
„WSJ”: Rosja i USA dokonały w Abu Zabi wymiany więźniów. Ksenia Karelina uwolniona
Dyplomacja
Co czwarty amerykański bombowiec B-2 przerzucony w pobliże Bliskiego Wschodu. „Iran decyduje”
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Dyplomacja
Donald Trump chce, aby Iran się rozwijał. Ale nie wyklucza, że go zaatakuje