Rychłe spotkanie przedstawicieli USA i Iranu nieoczekiwanie zapowiedział w poniedziałek Donald Trump, w obecności odwiedzającego go premiera Izraela Beniamina Netanjahu. Zdaniem amerykańskiego prezydenta rozmowy z Irańczykami mają być bezpośrednie, Irańczycy wciąż (bo już wcześniej to sygnalizowali) trzymają się wersji, że mogą je prowadzić tylko przez pośredników. W tej roli mają wystąpić Omańczycy.
Miejsce spotkania – Oman – wskazał szef irańskiej dyplomacji Abbas Araghczi. W swoim wpisie na portalu X stanowczo podkreślił ten pośredni charakter rozmów. I dodał, że będą one nie tylko szansą, ale i testem dla Ameryki. Bo, jak stwierdził, „piłka jest po jej stronie”.
Jak mogą wyglądać negocjacje USA i Iranu w Omanie?
Jacy wysocy rangą przedstawiciele mają się pojawić w Omanie, na południowo-wschodnim krańcu Półwyspu Arabskiego? Według bliskich władzy irańskich mediów ma to być Araghczi, a ze strony amerykańskiej specjalny wysłannik na Bliski Wschód, Steve Witkoff, znany też z misji w Moskwie, gdzie w połowie marca spotkał się z Władimirem Putinem. Te same źródła podają, że pośrednikiem ma być szef omańskiej dyplomacji Badr bin Hamad al-Busajdi.
Czytaj więcej
O amerykańskich cłach pierwszy z prezydentem USA rozmawia premier Izraela. Czy zaplanują też raze...
USA i Iran nie utrzymują oficjalnych stosunków od 1980 roku. Relacje między tymi państwami zostały zerwane po rewolucji islamskiej. Ale bezpośrednie kontakty już się zdarzały, także za kadencji Joe Bidena. W oficjalnej narracji Teheranu Trump jest jednak jeszcze większym złem niż poprzednicy. W tym tygodniu wiceszef parlamentu irańskiego Hamidreza Babaei stwierdził, że groźby obecnego prezydenta USA i „bezprawne sankcje” zagrażają pokojowi w regionie i na świecie.