W 2019 roku Emmanuel Macron w wywiadzie dla „The Economist” ostrzegał, że NATO grozi „śmierć mózgowa”. Wskazywał, że sojusz stracił busolę, skoro kraje o zapędach autorytarnych, jak Turcja czy Węgry, mogą w nim funkcjonować bez problemu. A solidarność Ameryki z Europą pod rządami Donalda Trumpa nie jest już pewna.
Wojna w Ukrainie w jednej chwili przekreśliła te obawy: pakt odzyskał pierwotny sens istnienia, jakim jest obrona przed zagrożeniem ze strony Moskwy. W czwartek francuski przywódca równie dramatyczną ocenę wyraził jednak w stosunku do przyszłości Unii.
– Nasza Europa stała się dziś śmiertelna. Może umrzeć, a czy tak się stanie, zależy wyłącznie od naszych wyborców – oświadczył.
O ile jednak zagrożeniem dla NATO był brak pomysłu na samego siebie, o tyle w przypadku Unii niebezpieczeństwo płynie z zewnątrz. Właśnie dlatego siedem lat po pierwszym programowym przemówieniu o przyszłości integracji Emmanuel Macron wrócił na Sorbonę, aby zaprezentować nową wizję tego, co czeka Wspólnotę.