Materiał powstał we współpracy z PZU Zdrowie

Zgodnie z wynikami Grupy PZU za 2023 rok przychody filaru zdrowie osiągnęły 1,6 mld zł. Nowa strategia zakłada wzrost przychodów do ponad 3 mld zł w 2027 roku. Lider rynku zaraportował ponad 4 mld zł przychodu za ubiegły rok. PZU Zdrowie zamierza gonić konkurencję, czy stawia na rozwój we własnym tempie?

I jedno, i drugie. Przed nami wielkie przedsięwzięcie, z jakim do tej pory nasza Spółka się nie mierzyła. Zaplanowaliśmy olbrzymi skok technologiczny przy jednoczesnym rozwoju infrastruktury, ale też rozwoju partnerstwa publiczno-prywatnego. Trzeba pamiętać, że od konkurencji odróżnia nas to, że - będąc spółką z państwowym kapitałem - jesteśmy pewnym i bezpiecznym partnerem, który realizuje i będzie realizować wiele celów publicznych.

W 2023 roku spółka odnotowała stratę w wysokości ok. 75 mln zł. Jak będzie w tym roku?

Rok jeszcze trwa, ale przewiduję, że zakończymy go wynikiem plus minus zero. Nowy zarząd zastał niełatwą sytuację finansową spółki, ale konsekwentnie realizowany plan naprawczy i kilka oczywistych decyzji spowodowało poprawę rentowności biznesu zdrowotnego. Wystarczy mieć na niego jakiś pomysł i doświadczenie. Podjęte przez nas działania są już widoczne. Ze spółki, która była nierentowna, w krótkim czasie stajemy się spółką, która potrafi się bilansować. Jestem przekonany, że przyszłość będzie owocowała kolejną poprawą naszych wyników finansowych, zwłaszcza w kontekście dodatkowych inwestycji i dokonywanych zmian.

Wspomniane inwestycje mają osiągnąć 1 mld zł do 2027 roku. Na co zamierzacie wydać te pieniądze?

Te nakłady spowodują, że poprawimy naszą dostępność na terenie całego kraju. Chcemy być obecni w sposób wyraźny w niemal każdym powiecie, a tym samym docierać do większej liczby pacjentów. Dzisiaj potrzebujemy też nowoczesnego zaplecza ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, bo w takiej formule przede wszystkim funkcjonujemy. Opieka internistyczna, pediatryczna, opieka rodzinna wspomagana konsultacjami specjalistycznymi – wszystko to wymaga solidnego zaplecza diagnostycznego i zabiegowego. Na naszych oczach zmienia się definicja szpitala. Większość pacjentów jest czynna zawodowo i oczekuje od nas, że na operację np. pęcherzyka żółciowego można się zgłosić w piątek o godzinie 15, a w poniedziałek być już z powrotem w pracy. I my będziemy potrafili im to zapewnić.

A co z inwestycjami w technologie?

Chcemy wykonać olbrzymi skok technologiczny. Planujemy wymianę sporej części naszych systemów informatycznych i przejście w kierunku dobrze zintegrowanej architektury systemów, które wykorzystują najnowsze osiągalne na rynku rozwiązania technologiczne. Pozwoli nam to nie tylko uprościć system zarządzania wewnętrznego, ale też bardziej otworzyć się na pacjentów i ich potrzeby, uelastycznić i poprawić jakość funkcjonowania naszych aplikacji dla pacjentów, wprowadzić techniki nowoczesnej komunikacji z pacjentem i umawiania wizyt. Stawiamy na multikanałowość. Obsługa tak dużej liczby pacjentów, a dzisiaj jest to już kilka milionów osób, które korzystają z prywatnych usług medycznych, wymaga usprawnienia procesu rejestracji. Obecnie dysponujemy infolinią medyczną, aplikacją na telefon i portalem pacjenta z możliwością samodzielnego zarządzania swoimi usługami medycznymi. Tam zgromadzone są dane medyczne, historia leczenia i recepty. W ten sposób także można zamówić kolejną receptę. Chcemy sukcesywnie poszerzać naszą ofertę. Będziemy wdrażać chat z lekarzem i pielęgniarką. Tak jak łączymy się obecnie na teleporady, tak samo będziemy mogli porozmawiać na określony temat z medykiem w formule chatu. Sposobów komunikacji z nami nigdy dość. Takie są oczekiwania naszych pacjentów.

Chcemy też wspierać nasz personel medyczny przy podejmowaniu decyzji i prowadzeniu dokumentacji medycznej i to już są zadania z pogranicza wykorzystania sztucznej inteligencji. I w końcu planujemy też zbudować narzędzia do analizy dużych zbiorów danych medycznych, co również wpłynie na jakość opieki nad pacjentem.

Co dokładnie ma sprawić, że ta opieka nad pacjentami będzie lepsza?

To kwestia budowania dużych, analitycznych narzędzi dla określonych grup pacjentów. Dla przykładu, planujemy uruchomienie bazy danych medycznych dzieci. To grupa, którą chcemy objąć szczególną opieką. Nieprzypadkowo, ponieważ ja sam jestem lekarzem pediatrą. Młodzi pacjenci dopiero gromadzą swoją dokumentację medyczną, a na podstawie tej wiedzy narzędzia informatyczne mogą analizować, modelować i przewidywać ewentualne problemy zdrowotne. Pacjenci dowiedzą się o swojej podatności na różne zachorowania, a to umożliwi planowanie działań profilaktycznych i pogłębianie diagnostyki w określonym kierunku. W tym celu chcemy wykorzystywać zaawansowane rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji.

Wspomniał pan o narzędziach dedykowanych grupie młodych pacjentów, a co z seniorami?

Planujemy wdrożenie takiego modelu opieki, który pozwoli zaoferować starszym pacjentom odpowiednią liczbę i jakość świadczeń profilaktycznych. To model, który będzie szybko wykrywał problemy typowo geriatryczne i internistyczne; pomoże przewidywać i przeciwdziałać upadkom; wesprze osoby w wieku senioralnym w radzeniu sobie z problemem wielolekowości; umożliwi wcześniejsze rozpoznawanie zaburzeń poznawczych. Nasz model zakłada okresowe przeglądy zdrowia, które będą determinować wykonanie pewnych działań profilaktycznych. Wychodzimy z założenia, że warto identyfikować problemy zdrowotne wtedy, kiedy są jeszcze stosunkowo łatwe do rozwiązania. To zupełnie inny rodzaj podejścia do pacjenta, ale jak najbardziej uzasadniony, bo zmieniła się medycyna i zmieniły się trendy demograficzne.

Jakie są plany PZU Zdrowie odnośnie do współpracy spółki z płatnikiem publicznym?

Już dziś istotna część przychodów spółki to przychody wynikające z realizacji przez nasze placówki kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jesteśmy w stanie odpowiedzieć na potrzebę udzielania jakichś świadczeń w określonym miejscu. Odpowiadamy też aktywnie na innego rodzaju publiczne zapotrzebowanie. Kiedy pojawiła się powódź, a wraz z nią zagrożenie epidemiologiczne, byliśmy jednymi z pierwszych, którzy przyjechali na miejsce ze świadczeniami profilaktycznymi. Szczepiliśmy ludność cywilną i służby przeciwko tężcowi, krztuścowi, durowi brzusznemu i żółtaczce. Mamy świadomość naszej misji publicznej, którą realizujemy w praktyce w takich właśnie momentach.

Wśród placówek PZU Zdrowie są obecnie takie, w których przyjmujemy pacjentów w ramach Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) czy publicznego kontraktu szpitalnego. Są też takie miejsca, gdzie wizyty odbywają się wyłącznie w ramach oferowanych przez nas abonamentów lub ubezpieczeń. To się nie wyklucza, lecz doskonale uzupełnia i daje pacjentowi wybór. Dzięki temu, że funkcjonujemy zarówno w systemie prywatnym jak i publicznym, potrafimy łatwiej i precyzyjniej zarządzać ruchem pacjentów. W ramach POZ obsługujemy dziś ponad 220 tysięcy pacjentów. Do 2027 roku planujemy znacząco zwiększyć tę liczbę.

Z raportu GUS „Ochrona zdrowia w gospodarstwach domowych w 2023 roku” wynika, że w ubiegłym roku z usług medycznych (poza stomatologicznymi) niefinansowanych przez NFZ skorzystało 40,4 proc. gospodarstw domowych, w 2020 r. takich gospodarstw było 38,1 proc. Na przestrzeni lat obserwujemy więc sukcesywny wzrost. Jak postrzega pan rolę sektora prywatnego w ochronie zdrowia? Jak będzie ona ewoluować w przyszłości?

Rozmawiamy w dobrym momencie o roli niepublicznego sektora opieki zdrowotnej w Polsce, bo w przypadku systemu publicznego – wskutek różnych niespodzianek wynikłych z nieodpowiedzialnej gospodarki osób, które przez kilka ostatnich lat zarządzały tym systemem – po raz pierwszy w historii mamy olbrzymi problem dziury w budżecie narodowego Płatnika. I to nie wynika z niczego innego, jak z rabunkowej gospodarki na NFZ-cie. Dzisiejszy niedobór finansów w systemie publicznym w sposób szczególny uzasadnia funkcjonowanie prywatnych ubezpieczycieli i prywatnego sektora opieki zdrowotnej, który ułatwia pacjentom dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej w krótszym czasie. W tej chwili w Polsce nie ma jeszcze możliwości łączenia systemów ubezpieczeniowych; to nie jest coś, o czym dyskutujemy w debacie publicznej, ale nie powinniśmy uciekać od tej rozmowy. Obecnie system prywatny istnieje równolegle i gwarantuje coraz lepszą dostępność. Przez to, że jest mniejszy, jest trochę łatwiejszy w zarządzaniu, a tym samym bardziej elastyczny i dostępny dla pacjentów. Potrafi wykorzystywać najnowsze zdobycze medycyny, szybciej diagnozować, operować i wypisywać pacjentów do domu, a jednocześnie oferuje tym pacjentom kontynuację leczenia w ramach swoich struktur ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i w nowatorskich formułach telemedycyny. Już dawno wyszedł z fazy start-upowej i ma bardzo stabilną pozycję na rynku.

Materiał powstał we współpracy z PZU Zdrowie