Depresja stanowi jedno z najbardziej rozpowszechnionych zaburzeń psychicznych na świecie. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w Polsce choruje na nią ok. 1,5 mln osób. To głównie osoby w wieku 30 - 59 lat. Koszty depresji - tylko z powodu utraconej produktywności - to ok. 2,5 mld zł rocznie.
Jak tłumaczy prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, ok. 30 proc. pacjentów chorujących na depresję nie reaguje na leczenie - to nawet 450 tys. osób. Jedna trzecia takich chorych zgłasza pojawienie się myśli samobójczych, z czego ponad 7 proc. podejmuje próbę samobójczą.
U pacjenta z depresją lekooporną występuje kilkukrotnie wyższe ryzyko popełnienia samobójstwa, dwukrotnie wyższe ryzyko hospitalizacji, a jej koszty są ponad sześciokrotnie wyższe niż w przypadku pacjenta, który reaguje na leczenie.
Depresja lekooporna. Dedykowany program lekowy
Czym jest depresja lekooporna, tłumaczy prof. Agata Szulc – psychiatra z Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Najpierw pojawia się zniechęcenie, utrata nadziei, że będzie lepiej. Bo skoro bierzemy leki i nic się nie poprawia, to pacjent myśli – „nie ma dla mnie ratunku”. Chory zaczyna gorzej funkcjonować, wypada z życia, pracy, szkoły. Często odsuwa się od rodziny lub rodzina od niego. Niektórzy członkowie rodziny potrafią nawet kwestionować samo istnienie depresji, mówiąc: “bierz się do roboty, nie marudź”. W końcu – często - dochodzą myśli samobójcze – mówi.
Naukowcy wciąż szukają odpowiedzi na pytanie, dlaczego na jednych dotychczasowe leki antydepresyjne działają, a na innych nie. Dla lekarza psychiatry diagnoza teoretycznie powinna być prosta. Jeśli leczenie się przeciąga, drugi lub trzeci lek nie działa, pacjent coraz gorzej funkcjonuje - to jest to powód do stwierdzenia, że pacjent cierpi na depresję lekooporną.