Instytuty Ifo z Monachium, RWI z Essen i DIW z Berlina obniżyły swe prognozy wzrostu w przyszłym roku o 0,3 — 0,6 pkt proc. wobec przewidywań z września z powodu niepewności konsumentów i firm, podsyconej kilkoma tygodniami kryzysu budżetowego, który opóźni odrodzenie gospodarki. Ifo spodziewa się teraz wzrostu o 0,9 proc. PKB, a nie o 1,4 proc., RWI o 0,8 proc. zamiast 1,1 proc., a DIW o 0,6 zamiast 1,2 proc. Najbardziej pesymistyczny jest instytut IW z Kolonii, który dla bieżącego i następnego roku przewiduje recesję 0,5 proc. PKB.
- Ta niepewność opóźnia odrodzenie, bo zwiększa chęć konsumentów do oszczędzania, i ogranicza gotowość firm i właścicieli prywatnych majątków do inwestowania — podkreślił Timo Wollmershäuser, szef działu prognoz monachijskiej placówki w relacji Reutera.
Czytaj więcej
Niemiecka gospodarka cierpi z powodu braku pracowników. To odbije się na naszym dobrobycie, ostrzega szef związku pracodawców.
Ifo podwyższył minimalnie swą prognozę dla 2025 r., bo gospodarka jest na drodze do odrodzenia, pojawia się znów siła nabywcza, popyt powinien rosnąć, a stopy procentowe maleć. Dwa pozostałe instytuty przewidują gorszy rok.
Zmniejszenie budżetu niepokoi analityków
Niepewność wokół rządowych finansów zmalała nieco w połowie tygodnia po dojściu przez partie koalicyjne do porozumienia o zmniejszeniu budżetu w 2024 r. poprzez cięcie subwencji na działania szkodzące klimatowi, ograniczenie federalnych darowizn i wydatków części resortów. Szef Ifo, Clemens Füst uznał to za krok w dobrym kierunku, ale jego zdaniem zabrakło odpowiedzi na liczne pytania, np. czy dojdzie do wystarczających inwestycji. Marcel Fratzscher z DIW, uznał, że „umowa o budżecie na 2024 r. jest zgniłym kompromisem i zmarnowaną ogromną okazją przygotowania Niemiec na przyszłość”.