PiS psuje finanse państwa

Partia rządząca szuka sposobów na sfinansowanie swoich obietnic wyborczych, rozmontowując reguły ostrożnościowe chroniące nas przed nieuzasadnioną rozrzutnością państwa.

Aktualizacja: 07.12.2015 14:51 Publikacja: 06.12.2015 21:00

Prawo i Sprawiedliwość chce zmienić tzw. stabilizującą regułę wydatkową, która dzisiaj jest swego rodzaju bezpiecznikiem dla nadmiernego wzrostu wydatków z kasy państwa. Teoretycznie po to, by ją doprecyzować, a w praktyce po to, by móc więcej wydać.

Wedle obowiązującej dziś reguły wydatki publiczne w 2016 r. mogą wzrosnąć o 15 mld zł, a w 2017 r. – o kolejne 20 mld zł. Ale większość tego limitu rząd PO i PSL już wykorzystał – np. na podwyżki płac w budżetówce, wzrost świadczeń socjalnych czy dodatki dla emerytów.

Wielkie szukanie kasy

Rząd PiS chce kontynuować te propozycje, ale jeszcze ma swoje dodatkowe wydatki. Same koszty programu 500 zł dodatków na dzieci i obniżenia wieku emerytalnego tylko w 2016 r. to ok. 17 mld zł. W 2017 r. jeszcze więcej – ok. 24 mld zł. A do tego jeszcze dojdzie prawdopodobnie podwyżka kwoty wolnej od podatku, co jest szacowane na ok. 15,8 mld zł rocznie.

– By utorować sobie drogę do realizacji tych hojnych obietnic wyborczych, rząd rozmontowuje instytucjonalne ramy polityki fiskalnej – ostrzega Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Według wyliczeń ekonomistów efekty finansowe wynikające ze złożonych przez grupę posłów PiS projektów są poważne. Reguła wydatkowa wyznacza limit wydatków państwa, uwzględniając średnio wzrost PKB (w czasie 8 lat), prognozy inflacji oraz ewentualnie wzrost składek i podatków.

PiS chce po pierwsze zmienić prognozy inflacji na cel inflacyjny NBP (bo dziś mamy deflację, która obniża wzrost). Dałoby to w 6–7,9 mld zł możliwości wydatkowych w 2016 r., a w 2017 r. – ok. 10,5 mld zł.

Równie ważna może być druga zmiana – wprowadzenie możliwości zwiększania limitu wydatków o działania jednorazowe i tymczasowe. To zła praktyka, jak zauważa Wojciechowski, by takim jednorazowym zastrzykiem (którym mogą być np. w przyszłym roku jednorazowe wpływy z aukcji LTE (ok. 5,5 mld zł w 2016 r.) czy zysk NBP, finansować wieloletnie programy socjalne.

Niebezpieczne luzowanie

Prof. Witold Modzelewski, doradca PiS w sprawie podatków, bronił w sobotę zmian w regule wydatkowej. Podkreślał, że o nierównowadze w finansach państwa decyduje nie poziom wydatków, ale różnica między wydatkami a dochodami, czyli wysokość deficytu.

A tu rząd planuje i wyższe podatki od banków i supermarketów, a także dochody z uszczelnienia systemu podatkowego.

– Wpływy z zapowiadanych podatków sektorowych sumują się jednak do ok. 10 mld rocznie, a wyniki uszczelniania systemu podatkowego są mocno niepewne, po stronie wydatków mamy zaś kwoty kilkakrotnie wyższe – zauważa Marcin Mrowic, główny ekonomista Banku Pekao.

– W sumie PiS otwiera sobie drogę do finansowania wydatków z deficytu, czyli zwiększania nierównowagi w finansach publicznych – podkreśla Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Zmiany w regule wydatkowej to kolejny już element psucia, czyli luzowania polityki fiskalnej państwa, co może przynieść negatywne reakcje rynków finansowych i Komisji Europejskiej.

Wcześniej rząd zdecydował się na nowelizację budżetu na ten rok, zwiększającej deficyt o 3,9 mld zł – choć nie było takiej konieczności. Dziś okazuje się, że ta nowela ma prawdopodobnie na celu zabezpieczenie pieniędzy na zakup węgla, zalegającego na składowiskach kopalni, przez Agencję Rezerw Materiałowych (o tym pomyśle także w tekście poniżej). Rząd dopuszcza też przekroczenie unijnego limitu wobec deficytu wynoszącego 3 proc. PKB.

– Działania rządu pokazują, że jest on bardzo zdeterminowany, aby zrealizować swoje obietnice, nie zwracając uwagi na limit dla deficytu – komentuje Michał Burek, ekonomista Raiffeisen Polbank. – Taka ekspansywna polityka fiskalna może być postrzegana negatywnie przez Komisję Europejską, co zwiększa ryzyko ponownego nałożenia na Polskę procedury nadmiernego deficytu – dodaje.

Procedura oznacza, że oszczędności po stronie wydatków wymuszać będą nie nasze krajowe zasady, ale wymogi unijne.

– Nie mam wątpliwości, że rozmiękczanie reguł fiskalnych osłabi naszą wiarygodność kredytową, co może zwiększyć rentowność obligacji skarbowych i koszty obsługi długi i trwale osłabić złotego – podkreśla Wiktor Wojciechowski.

Prawo i Sprawiedliwość chce zmienić tzw. stabilizującą regułę wydatkową, która dzisiaj jest swego rodzaju bezpiecznikiem dla nadmiernego wzrostu wydatków z kasy państwa. Teoretycznie po to, by ją doprecyzować, a w praktyce po to, by móc więcej wydać.

Wedle obowiązującej dziś reguły wydatki publiczne w 2016 r. mogą wzrosnąć o 15 mld zł, a w 2017 r. – o kolejne 20 mld zł. Ale większość tego limitu rząd PO i PSL już wykorzystał – np. na podwyżki płac w budżetówce, wzrost świadczeń socjalnych czy dodatki dla emerytów.

Pozostało 86% artykułu
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Budżet i podatki
Sejm uchwalił budżet na 2025 r. z deficytem w wysokości 289 mld zł