Posłowie chcą jak najszybciej skończyć pracę nad ustawą o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych (SKOK). Nie wykluczają jednak, że na dostosowanie do nowych przepisów, zwłaszcza dotyczących wymogów kapitałowych, dadzą kasom kilka lat.
Drugie czytanie projektu ustawy ma się odbyć na początku września. Wczoraj Komisja Finansów Publicznych rozpatrzyła 100 poprawek, jakie do niej zgłoszono. Ale już wkrótce mogą się pojawić kolejne, które jeszcze bardziej zaostrzą poselskie propozycje.
Najważniejsza przyjęta wczoraj zmiana dotyczy obligatoryjności przekształceń największych SKOK, dysponujących ponad 10 mln euro funduszy własnych (obecnie kryterium to spełnia tylko SKOK Stefczyka). Miałyby one ulegać podziałowi lub przekształcać się w banki.
Wczoraj o rezygnację z takiego obowiązku wystąpił sam autor projektu Sławomir Neumann z PO. Ale podtrzymał pomysł, że tak duża SKOK ze względu na bezpieczeństwo powinna spełniać te same warunki co bank (m.in. mieć współczynnik wypłacalności na poziomie 8 proc.). Posłowie PiS chcieli, by na dostosowanie się do tego przepisu kasy dostały dziesięć lat. – Nie wykluczam, że wprowadzimy jakieś vacatio legis, ale na pewno nie tak długie – mówi „Rz” Neumann.
Opozycja pytała, czemu do teraz nie ma stanowiska rządu do ustawy. Jak dowiedziała się „Rz”, sprawą postanowił w ostatnich dniach zająć się minister Michał Boni, szef doradców premiera. Podobno po to, by ustawa była trudna do zawekowania. Niewykluczone więc, że część zapisów będzie chciał złagodzić.