W wydanym wczoraj oświadczeniu Gazprom, który dostarcza Europie jedną czwartą potrzebnego gazu, zapowiedział, że może z niektórymi odbiorcami negocjować obniżkę cen w długoterminowych kontraktach.
Oświadczenie ma szczególne znaczenie, bo do tej pory rosyjska firma broniła się przed ustępstwami na rzecz klientów i tylko niektórym z nich zgodziła się zmienić sposób obliczania cen na korzystniejszy – powiązany z bieżącymi giełdowymi notowaniami surowca. Z takiej możliwości skorzystały już niemiecki E.ON Ruhrgas, włoski ENI i GDF Suez. – Oświadczenie to pierwszy poważny sygnał, że zarząd Gazpromu zdaje sobie sprawę ze zmiany warunków rynkowych – mówi „Rz” wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Radosław Dudziński. – To szansa dla wszystkich klientów rosyjskiej firmy, a nie kilku wybranych.
[wyimek]3 mld dolarów zapłacą w tym roku klienci Gazpromowi za nieodebrany gaz[/wyimek]
Powodem ustępstw jest spadek popytu na gaz wywołany kryzysem. W kontraktach długoterminowych obowiązuje zaś zasada „bierz lub płać” i klienci muszą płacić za cały zamówiony surowiec, nawet jeśli wykorzystują tylko część. Gazprom przyznał, że rośnie ilość gazu nieodebranego przez klientów, za który i tak płacą. W tym roku może to być nawet 10 mld m sześc. o wartości prawie 3 mld dol.
PGNiG liczy też na rozpoczęcie w tym roku rozmów z Gazpromem o zmianie sposobu obliczania ceny i powiązania jej z bieżącymi notowaniami gazu. To pozwoliłoby na oszczędności ponad 50 mln dol. rocznie.