Japońskie problemy mają wpływ na branże motoryzacyjną

Koncerny światowe mają kłopoty z dostawami części z Japonii. Polscy dilerzy zapewniają: na razie wszystko jest w porządku, ale niepokój w branży narasta

Publikacja: 03.04.2011 14:43

Japońskie problemy mają wpływ na branże motoryzacyjną

Foto: Bloomberg

Pesymiści mówią nawet o jednej trzeciej utraconej produkcji koncernów samochodowych w tym roku. W 2010 na świecie wyprodukowano 63 mln aut.

W USA stacje obsługi dostały sygnały z Japonii, aby ograniczyły wymianę części. Pojawiły się kłopoty z produkcją, także w Europie. Volkswagen, PSA Peugeot Citroen poinformowały o zagrożeniu wstrzymaniem produkcji. Lars Holmqvist, dyrektor generalny CEPA- organizacji zrzeszającej europejskich producentów komponentów mówi jednak o zagrożeniu stratami wielkości „miliardów euro", właśnie z powodu braku części. Jego zdaniem kłopoty zaczną być odczuwalne za kilka tygodni, kiedy obecne zapasy się kończą, a sezon motoryzacyjny właśnie się zaczyna. Zapowiedzią, jak to może wyglądać w praktyce była decyzja Peugeota o czasowym zmniejszeniu zatrudnienia i konieczności ograniczenia produkcji nawet o 60 proc. tylko z powodu braku jednego komponentu dostarczanego przez Hitachi. Opel wstrzymywał produkcję w Hiszpanii i Niemczech. Według Carlosa Ghosna, prezesa Renaulta/Nissana przynajmniej 40 kluczowych dostawców komponentów musiało na dłużej wstrzymać produkcję. —To niebywałe, że producenci aut na świecie nie zapewnili sobie alternatywnych dostaw — powiedział „Rz" Stuart Pearson z, analityk rynku motoryzacyjnego w Morgan Stanley. Zdaniem Michaela Robineta z IHS Automotive, jeśli sytuacja będzie się przedłużać, może się okazać, że nie powstanie nawet 1/3 globalnej produkcji. Największych kłopotów oczekuje w połowie kwietnia. Niemieccy producenci już zwrócili się do rządu o udzielenie wsparcia dla pracowników, którzy czasowo mogą stracić zatrudnienie.

– Na dziś nie ma żadnych problemów. Mamy zapasy w magazynach na 2 miesiące – twierdzi dyrektor generalny Mazda Motor Poland Łukasz Paździor. Importer sprawdza jednak sytuację u poddostawców — część z nich znajduje się w północnych rejonach Japonii. Pewne opóźnienia mogą się natomiast pojawić w przypadku dostaw samochodów. – Sprawdzamy, jaka to może być skala. Ale mamy jeszcze auta w Europie lub na statkach – zastrzega Paździor.

Toyota ma zapasy i części i samochodów. Większość modeli jest produkowana w Europie. W Japonii powstaje rav4, land cruiser oraz prius. W przypadku wszystkich trzech modeli części i akcesoriów wystarczy na 3 miesiące. – Z tym co najbardziej potrzebne: klockami hamulcowymi, filtrami nie ma problemu – zapewnia rzecznik Toyoty w Polsce Robert Mularczyk Niewykluczone, że kłopoty mogą się pojawić w dalszej perspektywie, za jakieś 4-5 miesięcy. – Ale tylko wtedy, gdyby japońskie fabryki kulały jeszcze przez miesiąc – dodaje Mularczyk.

Uspokaja także Lexus, którego cała produkcja pochodzi z Japonii. – Nic nie wskazuje na kłopoty, centralny magazyn części w Belgii jest pełny – mówi szef serwisu Lexus Katowice Krzysztof Kryszk. – Dostajemy wszystko zgodnie z harmonogramem – dodaje szef serwisu Lexus Warszawa-Wola Tomasz Szczerba. Według Moniki Małek, rzecznika marki, nie będzie także kłopotów z samochodami. – Auta zamówione w styczniu i lutym płyną bez opóźnień. W przypadku produkcji marcowej mogą być niewielkie opóźnienia, ale dotyczą jednostkowych przypadków. To najwyżej kilka samochodów – wyjaśnia Małek. Jak zaznaczyła, komponenty dla fabryki aut sprawdzane są także pod względem radioaktywności: gdyby zostały napromieniowane, nie zostaną dopuszczone do produkcji.

Problemów z dostawami nie obawia się Infiniti. – Poddostawcy ucierpieli mniej niż zakład w Tochigi. Nie mieliśmy informacji, że z dostawą części mogą być problemy, a w Europie jest zapas – mówi Radek Pszczółka, rzecznik marki i przedstawiciel największej w Polsce grupy dilerskiej PGD. Importer nie obawia się kłopotów z dostawą samochodów. Co prawda, tsunami zalało 1,3 tys. infiniti, ale były to samochody przeznaczone na rynek amerykański i japoński. – Tuż po informacji o trzęsieniu ziemi złożyliśmy zamówienia na samochody, które już były na statkach. Dzięki temu mamy zapas na 5 miesięcy – dodaje Pszczółka.

Pesymiści mówią nawet o jednej trzeciej utraconej produkcji koncernów samochodowych w tym roku. W 2010 na świecie wyprodukowano 63 mln aut.

W USA stacje obsługi dostały sygnały z Japonii, aby ograniczyły wymianę części. Pojawiły się kłopoty z produkcją, także w Europie. Volkswagen, PSA Peugeot Citroen poinformowały o zagrożeniu wstrzymaniem produkcji. Lars Holmqvist, dyrektor generalny CEPA- organizacji zrzeszającej europejskich producentów komponentów mówi jednak o zagrożeniu stratami wielkości „miliardów euro", właśnie z powodu braku części. Jego zdaniem kłopoty zaczną być odczuwalne za kilka tygodni, kiedy obecne zapasy się kończą, a sezon motoryzacyjny właśnie się zaczyna. Zapowiedzią, jak to może wyglądać w praktyce była decyzja Peugeota o czasowym zmniejszeniu zatrudnienia i konieczności ograniczenia produkcji nawet o 60 proc. tylko z powodu braku jednego komponentu dostarczanego przez Hitachi. Opel wstrzymywał produkcję w Hiszpanii i Niemczech. Według Carlosa Ghosna, prezesa Renaulta/Nissana przynajmniej 40 kluczowych dostawców komponentów musiało na dłużej wstrzymać produkcję. —To niebywałe, że producenci aut na świecie nie zapewnili sobie alternatywnych dostaw — powiedział „Rz" Stuart Pearson z, analityk rynku motoryzacyjnego w Morgan Stanley. Zdaniem Michaela Robineta z IHS Automotive, jeśli sytuacja będzie się przedłużać, może się okazać, że nie powstanie nawet 1/3 globalnej produkcji. Największych kłopotów oczekuje w połowie kwietnia. Niemieccy producenci już zwrócili się do rządu o udzielenie wsparcia dla pracowników, którzy czasowo mogą stracić zatrudnienie.

Materiał Partnera
Chcesz skalować swój e-biznes? PM Showcase Day to wiedza i relacje, które naprawdę działają!
Biznes
Gdzie wyrzucić karton po mleku? Nie wszyscy znają dobrą odpowiedź
Biznes
Uczelnie chronią zagranicznych studentów. „Zatrudnijcie adwokata, nie opuszczajcie USA”
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Unia Europejska nie wycofuje się z ESG