Na placu boju o Polfę Warszawa, ostatniego dużego producenta leków należącego do państwa, zostało dwóch inwestorów – islandzki koncern Actavis i Polpharma Jerzego Staraka. Od tygodnia branża wyczekuje informacji, którego z nich wybierze do dalszych negocjacji Polski Holding Farmaceutyczny, większościowy właściciel akcji Polfy (a sam będący 100-proc. spółką Skarbu Państwa).
Ma o tym zadecydować wyłącznie cena. Gra toczy się o wysoką stawkę. Nieoficjalne szacunki mówią nawet o 0,8 mld zł. To niemal tyle, na ile kilka lat temu oceniano na rynku wartość całego holdingu złożonego wówczas z trzech spółek. Do zawarcia umowy mogłoby dojść jeszcze przed wyborami. Tymczasem – jak wynika z informacji „Rz" – transakcja nie jest jeszcze przesądzona. Pojawiły się bowiem wątpliwości.
Pierwsza dotyczy pozycji rynkowej Polpharmy w segmencie leków kardiologicznych. Spółka wytwarza m.in. preparat polocard przeciwdziałający powstawaniu zakrzepów. Po zakupie Polfy Warszawa, której jednym z głównych produktów jest podobnie działający acard, miałaby dominujący udział w tym segmencie, co mogłoby wzbudzić wątpliwości Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Islandzki Actavis nie ma tego typu kłopotów, za to nieoficjalnie wiadomo, że od pewnego czasu sam szuka inwestora, co oznacza, że docelowo Polfa mogłaby trafić w zupełnie inne ręce. Wśród potencjalnych nabywców wymieniani są m.in. Pfizer, Teva (właściciel Plivy Kraków) czy kanadyjski Valeant Pharmaceuticals, który ma w portfelu ICN Polfę Rzeszów, a niedawno kupił Sanitas wraz z polskim zakładem Jelfy.
364 mln zł przychodów miała Polfa Warszawa w 2010 r.
Prowadzący prywatyzację prezes PHF Artur Woźniak jest jednak spokojny: – Sprzedaży Polfy Warszawa nic nie zagraża. Obaj inwestorzy podtrzymują chęć zakupu spółki. Decyzje w tej sprawie zapadną w najbliższych tygodniach.