Michael Kors atakuje Europę

Amerykańska marka Michael Kors przebojem weszła na europejski rynek. I odnosi sukcesy podobnie, jak Ralph Lauren i Tommy Hillfigher, które inaczej, niż w rodzinnej Ameryce, na Starym Kontynencie zostały uznane za marki luksusowe.

Publikacja: 06.04.2014 19:28

Amerykański Michael Kors wszedł przebojem na europejski rynek

Amerykański Michael Kors wszedł przebojem na europejski rynek

Foto: Bloomberg

Tymczasem oferują one przyzwoitą jakość, po jeszcze nie luksusowej cenie. Dla przypomnienia w Europie, nie tylko w Polsce, za luksusową markę uchodził także GAP, który z najwyższą branżową półką nie ma nic wspólnego.

Wiele elegantek przerzuciło się z kultowych marek na torebki amerykańskiego producenta. W ślad za nimi ruszyły warsztaty podróbek.

500 złotych za małą torebkę

Bo jeśli coś kosztuje między 200 a 300 euro, to już warto pokusić się o kopie. Dlatego pełną parą ruszyły podróbkowe warsztaty w Chinach i Turcji. Tym bardziej, że  Michael Kors od 2008 roku, dla obniżenia kosztów przeniósł produkcję do Chin. Nie zmienia to jednak ani wyglądu torebek i galanterii, ani ich cen. Chińska podróbka, to wydatek ok 100-120 euro, chociaż taki nabytek grozi ryzykiem konfiskaty przez coraz uważniejszych europejskich celników. W Polsce oryginalny Kors kosztuje od 500 złotych za małą torebkę do ponad 1500 za duże torby z ostatniej kolekcji. To ok. 10-15 procent więcej niż  w Londynie, czy Paryżu i ponad 20 drożej, niż w Stanach Zjednoczonych, nawet na nowojorskiej Piątej Alei.

Michael Kors otworzył swój pierwszy europejski sklep na paryskiej Rue Saint Honore, gdzie   butiki mają Hermes i Gucci. W Londynie jego torebki starannie wyeksponowane  są w sklepie Harrodsa na  londyńskim lotnisku Heathrow, w Mediolanie sklep jest na Via della Spiga, w centrum Londynu na Bond Street. Dzięki temu  trafiają tam zamożni klienci, a  Europa ma już 14 procentowy udział w sprzedaży wartej miliard euro.

„Korsy" zamiast Louis Vuittona

Przy tym sukces jest tym większy, że sektor dóbr luksusowych w Europie wyraźnie przeżywa trudne chwile.  Mniej chętnie kupowane są torby po 1-2 tys. euro, częściej te po 200- 300, czyli właśnie „korsy". Dlatego coraz więcej elegantek rezygnuje z  Louis Vuittona, chociaż na razie oferta amerykańskiej firmy jest znacznie skromniejsza, niż europejskiej konkurencji. Nie mówiąc o tym, że Europejki, bardziej niż Amerykanki,czy Azjatki są  skłonne mieszać marki z różnych półek, na przykład  noszą torebkę Korsa, mokasyny Gucciego i bluzkę z Zary. Europejscy producenci podczas  kryzysu także wyhamowali tempo otwierania nowych sklepów, zaś ceny tego, co się w nich sprzedaje, poszły w górę. Wyraźnie podrożały również wyroby marek ze średniego/wyższego segmentu rynku, takich marek, jak np  włoska Furla,  Coccinelle,  Longchamp,  czy brytyjskiemu Mulberry, które postawiły na sklepy w najdroższych miejscach i podwyżkę cen- najtańsza torba w Londynie, to wydatek ponad tysiąc funtów.

I o ile udało się to i Furli i Longchamp, to już Mulberry, chociaż także chętnie podrabiany przez Chińczyków,  nie odniósł sukcesu . W ubiegłym roku stracił część rynku, a prezes Bruno Guillon musiał odejść.

Furla, Longchamp, czy Kors nie są  postrzegane, jako  marki luksusowe, chociaż ceny torebek Furli i to niekoniecznie skórzanych  zaczynają się od 250 euro i idą ostro w górę.  Są drogie, mimo że jeszcze niedawno były dość powszednie, chociaż np Kors właśnie przez wygląd sklepów i ich lokalizacje wyraźnie mierzy wysoko.

Michael Kors otwiera kolejne sklepy

W Stanach Zjednoczonych Michael Kors jest marką bardzo popularną, zaś sam właściciel i twórca występował jako juror w „Project Runaway". Jest on nadal głównym projektantem marki i postawił na rozwój  europejskiej sieci - dzisiaj ma w Europie 76 sklepów,  w tym jeden w Polsce. W tym roku w krajach UE planuje otwarcie 36 nowych placówek i oczekuje sprzedaży o wartości miliard dolarów, czyli tyle, ile sprzedał w 2013 na całym świecie. W dalszych planach jest kolejnych 100.

Inna amerykańska marka - Coach już nie ma takich sukcesów w Europie. Wprawdzie nowojorski dom mody otworzył na naszym kontynencie 35 sklepów, ale  może tylko marzyć o sukcesach Korsa. Bo Michael Kors nie żałował pieniędzy na marketing. W Paryżu reklamy widać na stacjach metrach, na plakatach przystanków autobusowych, wszędzie tam, gdzie ludzie patrzą i widzą. No i oferta - od skromnych i gładkich toreb po kolorowe, neonowe, nabijane ćwiekami.

Michael Kors przyznaje, że zaatakował europejski rynek tak jak Ralph Lauren, czy Tommy Hillfigher produktami, które są nowatorskie, wycelowane w konkretnego odbiorcę i oferują coś nowego na rynku opatrzonych marek. Przy tym Europa nie jest jedynym miejscem, gdzie odnosi sukcesy, podobnie jest w Chinach i Japonii. Tyle, że w Europie kupują także japońscy i chińscy turyści, bo u nich, jest jeszcze drożej.

Biznes
Gdzie wyrzucić karton po mleku? Nie wszyscy znają dobrą odpowiedź
Biznes
Uczelnie chronią zagranicznych studentów. „Zatrudnijcie adwokata, nie opuszczajcie USA”
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Unia Europejska nie wycofuje się z ESG
Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”