Lotniczy kontrakt za 1,5 miliarda złotych

W Ministerstwie Obrony Narodowej startują negocjacje z producentami samolotów szkoleniowych, którzy rywalizują w w największym dziś, wartym przynajmniej 1,5 mld zł, przetargu armii

Publikacja: 09.11.2010 14:47

To na razie negocjacje techniczne, które mają ustalić, która z ofert złożonych przez pięciu potencjalnych dostawców najbliższa jest oczekiwaniom sił powietrznych. Wojsko zawiesiło poprzeczkę wysoko: spodziewa się że kupi 16 odrzutowców (po ok 18 — 20 mln dol. za sztukę) i system szkolenia na poziomie LIFT Lead-In-Fighter Training — umożliwiający przygotowanie pilotów do wykonywania zadań myśliwskich na nowoczesnych samolotach bojowych. Ale przyszły samolot LIFT ma pełnić nie tylko rolę maszyny treningowej. Musi, zdaniem MON, spełniać równocześnie podstawowe funkcje samolotu bojowego. Siły powietrzne mają nadzieję, że w niedługiej przyszłości właśnie odrzutowce LIFT zastąpią w linii wycofywane uderzeniowe SU 22.

[srodtytul]Mniejszy brat drapieżnych jastrzębi[/srodtytul]

Stąd wojskowi eksperci w wymaganiach technicznych żądają sprzętu z profesjonalnym wyposażeniem: samolot powinien mieć nas przykład wielofunkcyjny radar o zasięgu 100 kilometrów, umożliwiający rozpoznanie, i wskazywanie celów a także śledzenie obiektów powietrznych, np. rakiet manewrujących, naziemnych i okrętów. Maszyna musi być też przystosowana do przenoszenia ok. 2 ton uzbrojenia, zgodnego ze standardami NATO czyli rakiet i naprowadzanych bomb (najlepiej z arsenału jaki już mamy na pokładach jastrzębi). Awionika, systemy samoobrony i środki łączności muszą być zbliżone do wyposażenia F-16.

— Wymagania są wyjątkowo wyśrubowane w mojej ocenie każdy samolotów, które zgłoszony został w przetargu 3 listopada, miałby kłopoty ze spełnieniem wszystkich warunków — mówi Grzegorz Hołdanowicz redaktor naczelny fachowego pisma Raport WTO.

Wiceminister Obrony Narodowej Marcin Idzik przekonuje, że większość zapisanych w wymaganiach parametrów będzie najpierw porównywana z ofertami producentów podczas negocjacji. Jeszcze w tym roku dostawcy najbliżsi oczekiwaniom armii będą mogli przedstawić ostateczne propozycje.

[srodtytul]Cena i koszty najważniejsze[/srodtytul]

W przetargu, który powinien się rozstrzygnąć najwcześniej w pierwszej połowie przyszłego roku 70 proc. punktów będzie można zdobyć za korzystną cenę całego systemu szkolenia: samolotów i wieloletnichwydatków na eksploatację. 20 procent punktów będzie można zyskać na ocenie możliwości odrzutowców i ich zdolności np. bojowych a 10 procent za atrakcyjny offset. Trzeba jednak wiedzieć iż w myśl polskiego prawa nie da się podpisać kontraktu na dostawy sprzętu wojskowego bez wcześniejszego uzgodnienia i podpisania umowy offsetowej. Wartość inwestycji kompensacyjnych nie może być niższa od wartości zamówienia. Przynajmniej połowa zobowiązań kompensacyjnych musi trafić do krajowej zbrojeniówki.

— Po raz pierwszy tak wyraźnie precyzujemy iż jesteśmy zainteresowani przede wszystkim inwestycjami w wojskowych zakładach lotniczych, które muszą dzięki kompensatom uzyskać możliwość obsługi i serwisowania przyszłych szkoleniowych samolotów w kraju — podkreśla Dariusz Bogdan, wiceminister gospodarki nadzorujący sprawy offsetowe.

[srodtytul]Piątka w grze[/srodtytul]

Swoje propozycje przemysłowe musi więc wykonać globalny koncern BAE Systems, który oferuje samoloty szkolno-bojowe Hawk AJT. — Pozostaliśmy przy tradycyjnej nazwie, ale oferujemy maszyny nowoczesne, III już generacji — podkreśla Peter Anstiss członek zarządu brytyjskiej korporacji ds rozwoju militarnych konstrukcji lotniczych. Nowe hawki są na wyposażeniu RAF i służą do treningu przyszłych pilotów ciężkich maszyn Eurofighter Typhoon.

Do niedawna z a faworyta polskiego przetargu uchodził naddźwiękowy samolot szkolenia zaawansowanego T-50P Golden Eagle specjalnie dostosowany do polskich wymagań przez Korean Aerospace Industries. Budowany we współpracy z amerykańskim Lockheedem, intensywnie przystosowywany do zadań bojowych, jest konstrukcyjnie zbliżony do F -16. Jae Nam Lee manager firmy na Europę twierdzi, że KAI bada warunki w polskim przemyśle i nie wyklucza uruchomienie w Polsce produkcji lotniczych komponentów.

W grze liczy się też Włoska Alenia Aermacchi z M346 Master. Samolot został zamówiony przez siły zbrojne Italii i Singapur, wygrał też w konkursie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Swoje zainteresowanie polskim przetargiem wyrazili też Czesi. Praskie Aero Vodochody oferują nowe wersje odrzutowców L159 T-1 — maszyny wyposażone w radar i wykorzystywane do treningu w siłach powietrznych naszych południowych sąsiadów.

Skandynawska Patria, zaproponowała natomiast używane hawki starszego typu, po modernizacji, pochodzące z zasobów fińskiej armii.

To na razie negocjacje techniczne, które mają ustalić, która z ofert złożonych przez pięciu potencjalnych dostawców najbliższa jest oczekiwaniom sił powietrznych. Wojsko zawiesiło poprzeczkę wysoko: spodziewa się że kupi 16 odrzutowców (po ok 18 — 20 mln dol. za sztukę) i system szkolenia na poziomie LIFT Lead-In-Fighter Training — umożliwiający przygotowanie pilotów do wykonywania zadań myśliwskich na nowoczesnych samolotach bojowych. Ale przyszły samolot LIFT ma pełnić nie tylko rolę maszyny treningowej. Musi, zdaniem MON, spełniać równocześnie podstawowe funkcje samolotu bojowego. Siły powietrzne mają nadzieję, że w niedługiej przyszłości właśnie odrzutowce LIFT zastąpią w linii wycofywane uderzeniowe SU 22.

Pozostało 84% artykułu
Biznes
Pekin zakazał swoim koncernom motoryzacyjnym budowy fabryk w Rosji
Biznes
Infrastruktura KGHM jest zabezpieczona. Wiceprezes: wszystkie zakłady pracują bez zakłóceń
Biznes
MON podpisuje offset za miliard złotych. Chodzi o śmigłowce Apache
Biznes
Lada chwila rząd podpisze megakontrakt o wartości 40 miliardów złotych
Biznes
Polska zbrojeniówka rośnie jak na drożdżach. Zaniżona pozycja PGZ w rankingu