Od 2023 r. Kreml wydaje na początku roku znacznie więcej na realizację zamówień wojskowych. W tym roku szczyt przypadł na styczeń, gdy na wojnę Putina poszło rekordowe 4,4 bln rubli (200 mld zł) z pieniędzy rosyjskich podatników. Także w lutym tego roku wydatki były wyższe niż rok wcześniej – o 7,4 proc.
Ropa nie daje Rosji zarobić
Do tego przychody z ropy naftowej i gazu (1,6 bln rubli) były o 3,7 proc. niższe niż w roku ubiegłym. W rezultacie deficyt budżetowy wzrósł w ciągu miesiąca o bilion rubli do 2,7 bln rubli (120 mld zł). Jest to ponad dwukrotnie więcej niż planowano na cały 2025 r. (1,2 bln rubli, czyli 0,5 proc. PKB). To dane oficjalne resortu finansów. Nie można ich zweryfikować, bo połowa budżetu Rosji została przez reżim utajniona. W rzeczywistości dziura budżetowa pogłębiana przez wojnę Putina może być jeszcze większa. Rosja, będąca przed wojną liczącym się eksporterem surowców, przez wiele lat miała nadwyżkę budżetową.
Czytaj więcej
Wydatki Rosji na rozpętaną wojnę, które wzrosły czterokrotnie od czasu inwazji na Ukrainę i osiągnęły poziom rekordowy od czasów sowieckich, w rzeczywistości mogą być znacznie wyższe i sięgnąć 250 mld dol. Grozi to załamaniem nie tylko całej rosyjskiej gospodarki, ale i rosyjskiej bankowości, bo to banki, pod naciskiem Kremla, finansują tanimi kredytami niewydolną zbrojeniówkę.
Rosyjscy ekonomiści, których cytuje „The Moscow Times”, są sceptyczni wobec zapewnień władz, że do końca roku deficyt spadnie „Zgodnie z planem budżet powinien wyjść na plus do końca roku, ale obecna dynamika w żaden sposób na to nie wskazuje” – pisze ekonomista Jegor Susin.
Olga Bielenkaja z FG Finam uważa, że trajektoria wydatków budżetowych najprawdopodobniej nie będzie zgodna z założeniami budżetowymi, które zakładają wzrost o zaledwie 3 proc. w porównaniu z poziomem z 2024 r. Analitycy Gazprombanku spodziewają się, że do końca roku deficyt będzie wyższy od planowanego i szacują go na 2,2–2,7 bln rubli.