Chodzi o wielomilionowe granty z „Innowacyjnej gospodarki" na wsparcie inwestycji o dużym znaczeniu dla gospodarki. W latach 2007 – 2013 na inwestycje produkcyjne oraz w sektorze usług nowoczesnych (centra usług wspólnych i badawczo-rozwojowe) zarezerwowano 1 mld euro. Dotacje te pozyskują głównie polskie oddziały wielkich międzynarodowych korporacji, jak np. Sony, IBM, General Electric, Nokia-Siemens, Electrolux czy Samsung.
Dyskusja o ostatnim konkursie na nie trwa już kilka miesięcy. Teraz jednak Ministerstwo Gospodarki, które rozdziela te pieniądze, ustaliło główne zasady i pulę konkursu z resortem rozwoju. Wyniesie ona około 700 mln zł, a nie 900 mln zł, jak przewidywano wcześniej. O granty będą się mogli starać zarówno przedsiębiorcy planujący inwestycje w produkcję, jak i w centra usług nowoczesnych. Konkurs zostanie ogłoszony w ciągu trzech miesięcy.
Wszyscy zdążą
Wbrew obawom części doradców nabór będzie miał charakter zamknięty, a nie otwarty (wtedy mógłby decydować moment złożenia wniosku, a nie jego treść) i potrwa około dwóch tygodni. Ocenione zostaną więc wszystkie aplikacje, jakie wpłyną. Przedsiębiorcy będą też mieli około miesiąca na ich przygotowanie, licząc od dnia ogłoszenia naboru.
– Ponad miesiąc na zapoznanie się z kryteriami i przygotowanie dokumentacji to bardzo dobra informacja. Nasi klienci już przygotowują się do nowych kryteriów, ponieważ mogą one znacząco wpłynąć na ich plany – ocenia Michał Turczyk z firmy doradczej Deloitte. – Ważne jest również, że dzięki zamkniętemu charakterowi konkursu dofinansowanie będzie mogło być przeznaczone na projekty wnoszące największą wartość dodaną dla gospodarki, a nie na te, które zostaną złożone jako pierwsze – dodaje.
Będzie trudniej
Zaostrzone zostaną warunki ubiegania się o granty. – O dotacje będą mogły się ubiegać podmioty, których projekty charakteryzować się będą wysokim poziomem innowacyjności i będą zawierały komponent prac badawczo-rozwojowych, a wsparcie na tworzenie miejsc pracy będzie przeznaczone dla wysoko wykwalifikowanych specjalistów – mówi „Rz" Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego. – Fakt, że ministerstwa postawiły wymóg wysokiej jakości miejsc pracy, to doskonała wiadomość dla inwestorów. Stwarza to nadzieję, że projekty badawczo-rozwojowe będą miały również zdecydowane preferencje punktowe – komentuje Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand.