Kwoty dla kobiet w biznesie?

Choć przedsiębiorcy i ekonomiści zgodnie mówią o zaletach różnorodności w zarządzaniu, tej zgody nie ma w ocenie decyzji o kwotach dla pań w nadzorze giełdowych firm

Publikacja: 16.09.2012 15:30

Zakończony w niedzielę IV Kongres Kobiet zaapelował w liście do premiera Tuska, by spółki skarbu pań

Zakończony w niedzielę IV Kongres Kobiet zaapelował w liście do premiera Tuska, by spółki skarbu państwa dały dobry przykład i do proponowanych przez Brukselę kwot doszły jeszcze wcześniej.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Viviane Reding, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, liczy, że uda jej się przekonać członków  Unii  do  wprowadzenia obowiązkowych kwot w radach nadzorczych. Nawet mimo oporu części  państw na czele z Wielką Brytanią.

- Pani Reding jest wytrawnym, doświadczonym  politykiem i  już wcześniej potrafiła zdobyć poparcie dla swych projektów. Teraz  szanse zwiększa  stanowisko Parlamentu Europejskiego, który zdecydowanie poparł kwoty i fakt, że propozycja jest bardzo umiarkowana. Nie ingeruje w zarządy, bo dotyczy tylko rad nadzorczych dużych publicznych spółek. Nie  obciąża więc małych i średnich firm,  zostawiając też  państwom dużą swobodę w sankcjach - mówi „Rz" unijne źródło zbliżone do sprawy.

Wprawdzie  oficjalnie  projekt Komisji zostanie przedstawiony  najwcześniej w  październiku, ale już na  początku września do prasy wyciekły jego główne założenia. Według nich, do 2020 roku w radach nadzorczych dużych  spółek giełdowych (co najmniej 50 mln euro rocznych przychodów lub powyżej 250 pracowników)  udział kobiet ma sięgnąć minimum 40 proc. Firmom, które tego limitu nie osiągną grożą m.in. kary finansowe.

Lista 80

Projekt poparł  już polski  rząd, który już w maju, w ramach jego społecznych  konsultacji,wysłał  do Brukseli swe stanowisko. Wraz  z rekomendacją  wprowadzenia w ciągu pięciu lat 30 proc. kwot w zarządach i radach nadzorczych spółek skarbu państwa i spółek giełdowych.

Zakończony w niedzielę IV  Kongres Kobiet zaapelował w liście  do premiera Tuska,  by spółki skarbu państwa dały dobry przykład i do proponowanych przez Brukselę kwot doszły jeszcze wcześniej. Przesłał nawet  listę 80 kandydatek do władz firm, choć na razie jej nie udostępnia.

Henryka Bochniarz, prezydent  Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan,  która od kilku lat lobbuje za obowiązkowymi kwotami dla kobiet w biznesie podkreśla, że  są one potrzebne właśnie teraz, w kryzysie, gdy trzeba szukać niestandardowych rozwiązań - bo  różnorodność pomaga zwiększyć bezpieczeństwo zarówno w polityce, jak w biznesie.

Zwolennikom kwot argumentów mogą dodać  najnowsze  statystyki, które podczas kongresu  podała Lidia Adamska z zarządu Giełdy Papierów Wartościowych. Według  nich,  w ciągu ostatniego  roku udział kobiet we władzach spółek publicznych nawet nieco spadł. O ile w  2011 r. wynosił w zarządach 6,4 proc., zaś radach nadzorczych 16,4 proc. to teraz odpowiednio 5,5 proc. i 15,7 proc. Do zwiększenia różnorodności  płci ma skłonić spółki nowa  rekomendacja w kodeksie dobrych praktyk GPW; zaleca, by  od końca tego roku firmy informowały  o liczbie kobiet we władzach.

Złote spódniczki

Menedżerki dyskutujące na kongresie o  drodze kobiet do zarządów nie musiały określać swego stanowiska  w  sprawie kwot. Wiadomo jednak, że  wśród przedstawicielek  polskiego biznesu  nie ma w tej kwestii zgody.

Przeciwniczki kwot twierdzą, że  utalentowane ambitne kobiety nie potrzebują  takiego wsparcia.(Same zresztą są tego przykładem.) Zdaniem Agnieszki  Świergiel , prezesa Imperial Tobacco Polska i jednej z tegorocznych 10  wschodzących gwiazd polskiego  biznesu „Rz",  udział kobiet we władzach spółek nie powinien  wynikać z konieczności zachowania równowagi płci, a wyłącznie z ich  kompetencji, talentu managerskiego, inteligencji.

Pomysł kwot w biznesie  konsekwentnie krytykuje  Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes PGNiG, argumentując, że  żadna mądra, profesjonalna kobieta nie chciałaby usłyszeć, że zrobiła dzięki nim  karierę. Zwraca też uwagę, że dojście do 40 proc. minimum wymaga sporo czasu, gdyż łowienie, a potem szlifowanie talentów trwa.

Odczuła  to  Norwegia, gdzie po wprowadzeniu  40 proc. kwoty  pojawił się problem  "złotych spódniczek" - wąskiej grupy  menedżerek, która zasiadała jednocześnie  w wielu radach nadzorczych.

Polityczna ingerencja

Część ekonomistów krytykuje kwoty jako próbę  politycznej regulacji biznesu. Prof. Krzysztof Obłój,  ekspert zarządzania strategicznego  podkreśla, że choć różnorodność poprawia wyniki, to każda ingerencja  w podejmowanie decyzji przez prywatnego inwestora, o tym,  kto ma się znajdować we władzach spółki, jest ingerencją bardzo daleko idącą. Dotyczy bowiem ludzi, którzy mają istotny wpływ na jej sukces i powodzenie.

– Zachowałbym daleko idąca ostrożność we wkraczaniu z pojęciem sprawiedliwości społecznej do władz firm, gdzie powinna obowiązywać merytokracja- podkreśla prof. Obłój.

Również Agnieszka  Jackowska dyrektor  zarządzająca Infosys BPO Poland, jednego z czołowych centrów usług dla biznesu (wschodząca gwiazda biznesu 2011) ocenia kwoty jako zbyt daleko posuniętą ingerencję w działalność firm.  - Co więcej, to ingerencja  oparta nie na kompetencjach, lecz na czynniku, którego znaczenie takie regulacje paradoksalnie chciałyby zniwelować-zaznacza.

Dobrowolnie - za wolno

Zwolenniczki kwot  przypominają argumenty  Viviane  Reding, że  idea dobrowolnego zwiększenia udziału kobiet we władzach firm nie przynosi oczekiwanych rezultatów – mimo kilkuletnich zachęt i apeli, w dużych  giełdowych firmach  Europy kobiety w radach nadzorczych to tylko 13,7 proc.

-W konkursach do władz firm udział kobiet wśród kandydatów nie jest  zwykle większy od tych 14 proc., choć w  wielu spółkach z  tradycyjnie męskich sektorów jak przemysł czy budownictwo  nasi klienci wręcz preferują kobiety - twierdzi Tomasz Magda partner  w firmie Executive  Search Amrop, która doradzała Ministerstwu Skarbu w tegorocznych konkursach do rad nadzorczych dużych spółek skarbu państwa. Jego zdaniem, przed wprowadzaniem kwot warto byłoby przez dłuższy czas zachęcać firmy do dobrych praktyk dobrowolnego zwiększania udziału kobiet we władzach. – Obowiązkowe kwoty to ostateczne rozwiązanie- dodaje Tomasz Magda.

Dodać odwagi

Alicja Kornasiewicz, dyrektor w banku Morgan Stanley przyznaje, że bardzo długo nie popierała  idei parytetów. Potem jednak zmieniła zdanie. Zmieniła je też Solange Olszewska, prezes firmy Solaris Bus & Coach, która wspomina, że kiedyś była   zadeklarowaną przeciwniczką kwot. Teraz uważa,że  przejściowo są potrzebne jako sposób na zwiększenie różnorodności. Do zmiany zdania skłoniły ją  dyskusje na Kongresach Kobiet, które w tym roku zachęciły ją do wprowadzenia kobiety do męskiej na razie rady nadzorczej Solaris (w zarządzie jest prawie parytet).

Alicja Kornasiewicz jako  pierwszy  przełom  wspomina  kilka sytuacji, gdy widziała, że choć w zarządzie czy radzie nadzorczej jakiejś  firmy było wolne  miejsce, to  nikomu nie przyszło do głowy, by  pomyśleć o kandydaturze kobiety.

- Wtedy uznałam,że trzeba zastosować metodę nakazu, bo zmiana nastawienia  zajmie 50 lat  - mówi. Sądzi też, że kwoty  dodadzą  odwagi  kobietom, zachęcą je do myślenia o karierze,  do inwestycji w swoje kompetencje menedżerskie.

Na to, że kwoty pomogą uświadomić  kobietom ich potencjał liczy także Beata Gessel -Kalinowska vel Kalisz wspólnik zarządzający w kancelarii prawnej Gessel; popiera je więc w dużych publicznych spółkach.- Jako  przejściowy instrument - zaznacza.

Viviane Reding, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, liczy, że uda jej się przekonać członków  Unii  do  wprowadzenia obowiązkowych kwot w radach nadzorczych. Nawet mimo oporu części  państw na czele z Wielką Brytanią.

- Pani Reding jest wytrawnym, doświadczonym  politykiem i  już wcześniej potrafiła zdobyć poparcie dla swych projektów. Teraz  szanse zwiększa  stanowisko Parlamentu Europejskiego, który zdecydowanie poparł kwoty i fakt, że propozycja jest bardzo umiarkowana. Nie ingeruje w zarządy, bo dotyczy tylko rad nadzorczych dużych publicznych spółek. Nie  obciąża więc małych i średnich firm,  zostawiając też  państwom dużą swobodę w sankcjach - mówi „Rz" unijne źródło zbliżone do sprawy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Materiał Partnera
Chcesz skalować swój e-biznes? PM Showcase Day to wiedza i relacje, które naprawdę działają!
Biznes
Gdzie wyrzucić karton po mleku? Nie wszyscy znają dobrą odpowiedź
Biznes
Uczelnie chronią zagranicznych studentów. „Zatrudnijcie adwokata, nie opuszczajcie USA”
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Unia Europejska nie wycofuje się z ESG