Raport Fundacji Bertelsmanna o jakości rządzenia, udostępniony „Rzeczpospolitej" w przeddzień oficjalnej publikacji, ocenia 41 państw OECD i UE w trzech kategoriach: jakości demokracji, jakości rządzenia oraz politycznych, ekonomicznych i społecznych skutków tego rządzenia. Autorzy raportu argumentują, że te trzy dziedziny są ze sobą związane, a dowodem jest fakt, że w krajach takich jak Polska – gdzie znacząco spadła jakość demokracji – pogorszyły się także wskaźniki w dwóch pozostałych rankingach. W porównaniu z badaniem z 2014 roku Polska pod względem jakości demokracji spadła o 29 miejsc, na 37. lokatę, pod względem jakości rządzenia o 20 miejsc, na 34. lokatę, a pod względem wyników rządzenia o 6 miejsc, na 31.
W sumie na te trzy rankingi składa się 140 szczegółowych wskaźników, które w połowie są opracowane na podstawie danych statystycznych, a w połowie pochodzą z kwestionariuszy wypełnianych przez ekspertów. Dla każdego kraju jest ich trzech, z których jeden pochodzi z danego kraju. Dla Polski był to socjolog Radosław Markowski.
Czytaj także: Rządzący za mali na strategię
Ranking demokracji ocenia praworządność (jej pogorszenie najbardziej wpłynęło na pozycję Polski), ale też wolność mediów, prawo wyborcze, prawo do zgromadzeń i inne prawa obywatelskie, warunki działania organizacji pozarządowych. Ranking jakości rządzenia mierzy takie zjawiska jak jakość przyjmowanego prawa. Raport zwraca uwagę, że pod rządami PiS praktycznie nie mierzy się możliwych skutków przyjmowanych przepisów, a dominującą procedurą jest szybka ścieżka legislacyjna dla propozycji zgłaszanych przez posłów.
Polska słabo wypada pod względem politycznej komunikacji i konsultacji społecznych: rząd – zdaniem autorów opracowania – rozmawia tylko z jedną stroną: tą mu życzliwą. Raport ocenia, że efektywność rządzenia w Polsce nie polega na instytucjonalnych zmianach, które zapewniłyby Polsce trwałe możliwości reformowania, ale na parlamentarnej większości, dyscyplinie partyjnej i niepodważalnej pozycji Jarosława Kaczyńskiego.