Jedną z przyczyn, dlaczego największe kontrakty zbrojeniowe dla Wojska Polskiego realizowane są przez koncerny amerykańskie, oprócz najbardziej zaawansowanych technologii oraz stosunkowo szybkiego czasu dostaw, jest także łatwy i prosty sposób przeprowadzenia tych transakcji. Dla Agencji Uzbrojenia – „zakupowego ramienia” resortu obrony narodowej – mechanizm Foreign Military Sales (FMS), czyli bezpośrednie podpisanie umowy międzyrządowej z administracją amerykańską, jest znacznie prostszy w realizacji niż chociażby negocjacje z polskim przemysłem zbrojeniowym. W FMS strona polska musi ustalić dokładnie to, czego chce z możliwej, będącej w sprzedaży oferty, a za te najbardziej szczegółowe negocjacje, realizację kontraktu, ale też gwarancje odpowiada rząd amerykański, który pobiera za to kilkuprocentową prowizję. Jednak z racji tego, że rząd amerykański składa znacznie większe zamówienia i np. zamówienie z Polski może być niejako „dołożone” do większego zamówienia amerykańskiego, ta ostateczna cena może wręcz być korzystniejsza niż ta, którą byśmy wynegocjowali, starając się kupić broń bezpośrednio od amerykańskiego producenta.
Czytaj więcej
Do końca grudnia miał się skończyć kolejny etap negocjacji programu na rzecz europejskiego przemysłu obronnego (EDIP). Najpewniej negocjacje się jednak przeciągną i przesuną na półrocze polskiej prezydencji. Jednak program raczej nie ruszy w pierwszej połowie roku.
Pomoc w ujednoliceniu sprzętu armii regionu
O ile więc polski rząd chętnie korzysta z pomocy amerykańskiej administracji w negocjacjach z amerykańskimi koncernami zbrojeniowymi, to sam takiego wsparcia w negocjacjach z polskim przemysłem obronnym sojusznikom nie oferuje. Obecnie nie ma prawnej możliwości, by Agencja Uzbrojenia zakupiła w polskim przemyśle zbrojeniowym uzbrojenie, które przekaże czy raczej odsprzeda potem rządowi innego kraju. Takim przetarciem ścieżki w tym obszarze miał być europejski projekt EDIRPA i wspólny zakup z Norwegią, Litwą i Estonią zestawów przeciwlotniczych Piorun, które produkuje wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej Mesko. Jednak nasz projekt nie znalazł wystarczającego uznania w Komisji Europejskiej i w tej formie nie będzie realizowany.
Czytaj więcej
Niewypały polskiej zbrojeniówki w walce o unijne granty to efekt naszej słabości – ale też premii dla dużych graczy. Z obecnymi kryteriami te programy, z punktu widzenia naszej branży, nie mają sensu.
By jednak wprowadzić mechanizm umożliwiający AU zakupy uzbrojenia w polskim przemyśle, które ma trafić do sojuszniczych rządów, najpewniej w pierwszym kwartale zostanie przeprowadzona nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny. Dlaczego to jest istotne? – To otwiera możliwości współpracy międzynarodowej Sił Zbrojnych RP, nie tylko w obszarze ćwiczeń i doskonalenie zdolności operacyjnych, ale też na płaszczyźnie wspólnego pozyskiwania sprzętu, co może pomóc w ujednoliceniu wyposażenia armii regionu – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z oficerów biorących udział w zakupach sprzętu dla Wojska Polskiego.