Kiedy priorytety, o których pan mówi, zostaną oficjalnie wyznaczone?
Chciałbym, żeby najpierw odbyła się szeroka dyskusja na ten temat i żeby uczestniczyło w niej jak najwięcej podmiotów. Dopiero na bazie jej efektów będziemy kształtować obszary kluczowe. Sądzę, że sama debata zajmie nam przynajmniej kilka miesięcy.
Mówi pan o kilku, niekoniecznie pewnych, ale kierunkowych obszarach badań. Z drugiej strony mamy budżet na badania, ale ta kołdra jest przykrótka. Zapewne jeszcze przez dobre kilka lat to od rozdzielającego ten budżet będzie zależało, jakie badania będziemy prowadzić. Kto zatem będzie dzielić te pieniądze?
Już dziś częściowo jest tak, że pewna pula pieniędzy jest dzielona przez niezależną agencję. NCN jest instytucją bardzo autonomiczną, w której sami naukowcy określają priorytety i to, na co będą wydawać pieniądze. Tego wcale nie mamy zamiaru zmieniać. A jeżeli chodzi o te strategiczne obszary, to musi być zgoda wśród naukowców i polityków co do kierunków, które chcemy traktować priorytetowo. Chodzi o to, aby każda kolejna ekipa nie rozwalała tego, co zostanie wypracowane.
Ale wyzwaniem jest też to, jak przekonać samych naukowców. Nauka to też różne grupy interesów. Każdy, robiąc badania, ma przekonanie, że jego dziedzina jest niezwykle istotna. I teraz jak przekonać tych badaczy, którzy nie znajdą się w obszarach strategicznych, że ich wyznaczenie nie jest przeciwko nim, że to działanie prorozwojowe? Trzeba uzmysłowić im, że to będzie koło zamachowe, które sprawi, że z czasem pojawi się więcej pieniędzy na naukę także w obszarach, którymi oni się zajmują.
Kluczowe wydaje się wypracowanie zgody w środowisku naukowym co do kilku kluczowych obszarów. Wtedy mniej istotne już będzie, kto dzieli pieniądze. Rodzą się też inne pytania. Czy każda dziedzina strategiczna powinna być tak samo finansowana? Czy model finansowania powinien być dopasowany do obszaru, czy w niektórych obszarach powinny funkcjonować sieci różnych instytucji, połączone wspólną aktywnością, a w innych korzystniejsza byłaby budowa osobnego instytutu?
Co jeszcze pojawi się w nowej polityce naukowej państwa?
Sądzę, że w tym dokumencie powinny znaleźć się rekomendacje dotyczące nauki jako środowiska pracy. Chodzi o to, jak wygląda dziś tzw. cyrkulacja naukowców. Często naukowcy, nie tylko z Polski, ale też z całej Europy, wyjeżdżają – do Stanów Zjednoczonych czy Chin. Ale jest też kwestia cyrkulacji między nauką a biznesem. I tutaj jest pytanie, czy nauka jest w stanie gdziekolwiek skutecznie rywalizować płacowo z biznesem. Odpowiedź brzmi: w większości obszarów nie jest. I nie dotyczy to tylko naszego kraju. Po prostu biznes daje więcej. Ale trzeba pamiętać, że nauka też jest w stanie dać więcej, tylko inaczej. To znaczy, jest w stanie stworzyć bardziej sprzyjające środowisko pracy – dawać możliwość rozwoju, stabilną pracę, lepszą ochronę pracownikom.
Zakończył się etap konsultacji rozporządzenia o wykazie wydawnictw i czasopism naukowych oraz recenzowanych materiałów. Chodzi m.in. o ograniczenie roli tzw. drapieżnych czasopism na liście czasopism punktowanych. Będzie duża rewolucja?
Moim zdaniem tak. Po raz pierwszy pojawia się taka możliwość, że Komisja Ewaluacji Nauki będzie mogła rekomendować obniżenie punktacji tzw. czasopismom drapieżnym.
Stworzyliśmy ogólne zasady, które stosują się do wszystkich wydawnictw łamiących zasady. To jest też jakaś droga do oszczędzania środków, bo te publikacje w drapieżnych czasopismach są płatne. To był jeden z obszarów, na które przeznaczaliśmy z publicznych środków poważne sumy. Generalnie ewaluacja czasopism będzie maksymalnie osadzona w ocenie środowiska naukowego, żeby odejść od praktyki ręcznego sterowania.
Podsumowując dotychczasowe prace nad nową Polityką Naukową Państwa – czy po tych zmianach naukowiec w Polsce będzie miał godne życie? Czy też naukowcy, którzy będą pracować na uczelniach bądź w instytutach badawczych, a zarabiać niewiele więcej niż płaca minimalna, nadal będą budzić się z dylematem, czy to już czas wyjeżdżać?
To jest bardzo ważna kwestia. Proszę pamiętać, że – jak przeszliśmy do ministerstwa – pierwszym krokiem, jaki wykonaliśmy, było podwyższenie płac o 30 proc. To była naprawdę znaczna podwyżka. W środowisku naukowym oczywiście to zostało przyjęte z jednej strony z akceptacją i zadowoleniem, ale z drugiej strony z poczuciem, iż w zasadzie to swoiste wyrównanie do inflacji, gdyż przez poprzednie kilka lat w ich wynagrodzeniach nic się nie działo. Teraz naukowcy uważają, iż trzeba zacząć dyskutować o prawdziwych podwyżkach. Ja to rozumiem, to jest uzasadnione oczekiwanie. My na przyszły rok przewidzieliśmy około 5-proc. wzrost wynagrodzeń. Ale nie ma wątpliwości, że płace naukowców muszą być wysokie. Ciężko oczywiście będzie ścigać się na tym polu z biznesem, ale nie może być sytuacji, że różnica w tych płacach to istna przepaść. Musimy zdać sobie sprawę, że potrzeba wzrostu płac w nauce to nie jest utrzymywanie jakiejś grupy interesu, ale – w sytuacji gdy trwa wyścig o talenty – jest to działanie, które może w dłuższej perspektywie zadecydować o rozwoju Polski.
CV
Maciej Gdula
Dr hab. Maciej Gdula to podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W resorcie nadzoruje m.in. Departament Nauki. W wyborach parlamentarnych w 2019 r. startował z listy SLD w okręgu krakowskim, uzyskując mandat posła (był członkiem sejmowych komisji spraw zagranicznych oraz ds. służb specjalnych). W 2021 r., po rozwiązaniu Wiosny, został członkiem Nowej Lewicy. W wyborach w 2023 r. nie uzyskał reelekcji. Absolwent socjologii na Uniwersytecie Warszawskim.