Refundowane leki warte setki milionów złotych co roku przekraczają termin ważności w domowych apteczkach lub lądują w koszu. A pacjenci, którzy powinni je zażywać, trafiają do szpitala z poważnymi powikłaniami, a nawet narażeniem na trwałą utratę zdrowia. Wszystko przez brak tzw. compliance, czyli przestrzegania zaleceń lekarskich.
Czytaj też: E-ulga dla chorych i lekarzy
Groźna sytuacja
Jak wynika z raportu Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczącego nadciśnienia, nawet 6 mln z 10 mln Polaków cierpiących na tę chorobę nie stosuje przepisanych leków lub zażywa je wybiórczo. Naraża się w ten sposób na udar mózgu, chorobę niedokrwienną serca, niewydolność serca czy niewydolność nerek.
Z analizy dwuletniego compliance, które polega na przestrzeganiu zaleceń specjalisty i przyjmowaniu leków o odpowiednich porach i w określonych przez lekarza dawkach, wynika, że 57 proc. pacjentów przestrzega zaleceń w mniej niż 80 proc., a 29 proc. w mniej niż 40 proc. Choć w wielu przypadkach nieprzyjmowanie leków grozi poważnym pogorszeniem stanu zdrowia, a nawet zagrożeniem życia, 30 proc. pacjentów nawet nie wykupuje recepty.
Jak wynika z raportu NFZ, w 2018 r. zrealizowano 55,2 mln recept na 127,9 mln opakowań leków stosowanych w leczeniu nadciśnienia. Kwota refundacji wyniosła 1,2 mld zł, czyli ok. 14 proc. całego budżetu na refundację apteczną. Recepty wykupiło 8,8 mln pacjentów, a państwo dopłaciło do leków refundowanych 802 mln zł. Jeśli przyjąć, że połowa z nich nie zażyła leków, to tylko chorzy na nadciśnienie zmarnowali ponad 400 mln zł. Tymczasem, zdaniem specjalistów, podobnie postępują chorzy na cukrzycę, których jest ponad 3 mln, czy cierpiący na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP). Taka sytuacja jest niezwykle groźna, bo w wielu chorobach przewlekłych nieprzyjmowanie leków kończy się nieodwracalnym uszczerbkiem na zdrowiu.