- Identyczne normy obowiązywały przez wiele lat w PRL. Starsze pokolenie, do którego należę, przeżywa niemiłe déja vu - pisze Ewa Łętowska.
Zauważa, że projekt wprowadza nowość: niepodlegające obaleniu domniemanie legalności pełnienia urzędu przez sędziego. O tej legalności ma przesądzać powołanie przez Prezydenta RP.
Zdaniem prof. Łętowskiej, projekt nie tylko wprowadza nowe delikty dyscyplinarne, ale także wzmacnia "dyskrecjonalną władzę rzeczników dyscyplinarnych" będących w decernacie, czyli wyłącznej gestii, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Głównym celem projektu jest natomiast zapewnienie płynnej sukcesji na stanowisku I Prezesa SN, aby nie było niespodzianek po zakończeniu 30 kwietnia 2020 r. kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf.
- Techniczna strona osiągnięcia tego celu przypomina swobodę wyboru koloru samochodu u Forda – istnieje pełna dowolność, pod warunkiem, aby był to kolor czarny - komentuje prof. Łętowska.
W jej ocenie projekt jest niedemokratycznie obraźliwy, a także niekonstytucyjny.