Panie sędzio, jest pan jednym z najbardziej rozpoznawalnych i szanowanych sędziów SN i w zasadzie od czasu objęcia funkcji rzecznika prasowego „twarzą" Sądu Najwyższego. Czy uważa pan, że sędziowie SN powinni być rozpoznawalni? Czy to może nasz błąd, że ludzie nie znają nas ani naszych orzeczeń?
Przyznaję, że w przeszłości zabrakło komunikacji ze społeczeństwem. Jako SN mieliśmy już strategię poprawy komunikacji. Sugerowałem, aby na stronie sądowej były sylwetki sędziów, ich życiorysy, zdjęcia etc. Proponowałem także, aby sami sędziowie udzielali przystępnych informacji o ważnych precedensowych sprawach. Jestem też przekonany, że powinni odważnie zabierać głos w debacie publicznej w sprawach sądownictwa i samego prawa. W ostatnim czasie doszło do poprawy komunikacji sędziów ze społeczeństwem. Można wskazać wiele przykładów.
Czytaj także: Laskowski: zorganizowanie pracy w nowym SN jest trudne
Co jest takiego fascynującego w sprawach karnych? Wiem ze swojego aplikanckiego doświadczenia, że orzekanie w sprawach karnych jest szczególnie obciążające. Jak pan sobie radzi z stresem?
W sprawach karnych najciekawsze jest ich tło. Intryguje, jak się rodzi zło, jakie są motywy przestępstw. Myślę, że część zbrodni jest motywowanych bezsensowym impulsem albo nie poznajemy rzeczywistych przyczyn. Każdy z sędziów orzekających w tego rodzaju sprawach, podobnie też w sprawach rodzinnych musi umieć się nauczyć, jak sobie radzić z ludzkimi dramatami i traumą. Nie opowiadam o tym w domu. Wydaje mi się, że trzeba umieć się zdystansować.