Trudno, żeby mi się podobała czy nie podobała, skoro jeszcze nie działa. Ciągle nie możemy praktycznie ocenić jej poszczególnych członków. Dopóki nie zacznie działać, nie ma podstaw do oceny.
No właśnie, uważa pani, że w końcu powinno zostać zwołane pierwsze posiedzenie nowej Krajowej Rady Sądownictwa?
Ja na ten problem patrzę oczami obywatela, nie prawnika. Chciałabym, żeby sytuacja dla obywatela była jasna. Jeżeli pierwsza prezes Sądu Najwyższego prezentuje pogląd, że są argumenty za tym, aby zrezygnować z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, to przecież takie same możliwości istnieją w przypadku urzędu pierwszego prezesa Sądu Najwyższego a nawet i urzędu sędziego.
W noweli prawa o ustroju sądów powszechnych, która właśnie trafiła do Sejmu, pojawia się przepis, który powinien spodobać się sędziom. Otóż już nie minister sprawiedliwości, tylko prezydent ma mianować asesorów. To dobra zmiana?
Szybkość zmian w prawie, do których ostatnio dochodzi, powoduje, że i obywatele, i prawnicy tracą orientację, co jeszcze obowiązuje, a co za chwilę się zmieni... Trudno dziś wyobrażać sobie przyszłość i przyjmować coś za pewne, skoro nie mamy gwarancji, że za miesiąc, a może nawet wcześniej sytuacja się nie zmieni. Dziś minister sprawiedliwości stracił uprawnienia, a za miesiąc może je odzyskać. To nikomu i niczemu dobremu nie służy. Trochę mi to przypomina sytuację w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich Iustitia. Jedni sędziowie odchodzą, inni przychodzą. Ruch jest, tylko co z tego.
A jak cała ta sytuacja w wymiarze sprawiedliwości odbija się na pracy zwykłych sędziów, powiedzmy liniowych, takich jak pani?