Polski drób nie może rozwinąć skrzydeł w Chinach

Choć epidemia ptasiej grypy wygasła już przed rokiem, Pekin wciąż nie daje zielonego światła naszym producentom mięsa drobiowego. Przechodzą im koło nosa ogromne pieniądze.

Aktualizacja: 05.04.2018 21:10 Publikacja: 05.04.2018 21:00

Polski drób nie może rozwinąć skrzydeł w Chinach

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

A miało być tak dobrze. Chińczycy pod koniec listopada 2017 r. znieśli zakaz importu do ich kraju drobiu z Polski. Teoretycznie znów możemy więc korzystać z wyłączności w całej UE na jego dostawy do Państwa Środka. Ale choć eksport miał ruszyć lada dzień, jak ustaliła „Rzeczpospolita", nie ruszył.

Drobiowe eldorado

– Trudno wywierać presję na Chińczyków, ale uważam, że czekamy już stanowczo za długo – mówi Jan Wolff, dyrektor ds. eksportu w firmie SuperDrob, która jako jeden z pięciu zakładów może, a właściwie mogłaby, eksportować mięso do Chin.

Polski drób miał wszelkie szanse na sukces w Państwie Środka. Jeszcze dwa lata temu polscy producenci jako jedyni z całej Unii Europejskiej mieli prawo eksportu na ten rynek, gdzie mogli konkurować z drobiarskimi potęgami z Ameryki Południowej. Eksport zaczął rosnąć, skoczył z poniżej tysiąca ton w 2010 r. do 16 tys. ton w 2016 r., co dawało 1,5 proc. całego polskiego wywozu drobiu. Odkąd jednak w grudniu 2016 r. azjatyckie rynki zamknęła przed polskim mięsem ptasia grypa – eksportu nie udaje się przywrócić.

Choć był on niewielki, np. w porównaniu z Brazylią, która w 2016 r. wysłała do Chin 487 tys. ton drobiu, ma ogromne możliwości rozwoju. – Jest to rynek o wielkim potencjale wzrostu, ze sporym popytem na części tuszki drobiowej, które trudno sprzedać w Unii Europejskiej – przekonuje Grzegorz Rykaczewski, analityk BZ WBK. Eksport do Azji daje też szalenie atrakcyjne marże i zakłady świetnie na nim zarabiają. Wszyscy więc czekają na nowe otwarcie.

Delikatna sytuacja

– Robimy bardzo dużo, by ten eksport uruchomić, ale Chińczycy bardzo wolno odpowiadają – mówi „Rzeczpospolitej" Jacek Kucharski, zastępca głównego lekarza weterynarii.

Ptasia grypa trafiła do Polski wraz z migracjami ptaków w grudniu 2016 r. Automatycznie wtedy zamknęły się przed polskim drobiem pozaunijne rynki, w tym RPA czy Chiny. Nasz kraj szybko jednak pokonał ptasią grypę i w lipcu 2017 r. zostaliśmy oficjalnie uznani za kraj wolny od tej choroby. Japonia jeszcze w sierpniu zniosła zakaz importu. Tymczasem ze strony chińskiej mimo zakończenia formalności... cisza. – Dziś jaja wylęgowe i pisklęta jednodniowe są już wysyłane do Chin, ale mięso drobiowe wciąż czeka na zielone światło. Zabiegamy, by otwarcie tego rynku nastąpiło jak najszybciej, bo każdy miesiąc czekania to dla branży wymierna strata – mówi Łukasz Dominiak, dyrektor Krajowej Rady Drobiarstwa.

Przedłużający się zakaz eksportu dziwi, bo teoretycznie został zniesiony już w listopadzie 2017 r. Wtedy chiński Generalny Urząd Nadzoru nad Jakością, Inspekcji i Kwarantanny (AQSIQ) zniósł nadzwyczajne środki zapobiegawcze związane z wystąpieniem grypy ptaków w Polsce. Jednak diabeł tkwił w szczegółach. – Uchylone zostały ograniczenia z 2016 r., nałożone na Polskę w związku ze stwierdzeniem ptasiej grypy, jednak nie przywrócono uprawnień eksportowych polskim zakładom drobiarskim – informuje Jacek Kucharski. O dopisanie do listy nie mogą się też ubiegać nowe zakłady.

Chińczycy oczekiwali renegocjacji warunków wznowienia eksportu mięsa drobiowego i takie negocjacje się odbyły. Ministerstwu Rolnictwa udało się nawet dodać do porozumienia dwa aneksy, dzięki którym Polska będzie mogła eksportować też lotki, kurze łapki i podroby, w Azji uznawane za przysmaki. Ostatni krok został wykonany w lutym. Wtedy do Chin trafił zaktualizowany dwustronny protokół, a główny lekarz weterynarii poprosił, by mięso mogły chociaż eksportować już zatwierdzone zakłady.

Czekanie na okazję

Chińczycy do tej pory na korespondencję nie odpowiedzieli. Ani nie odnieśli się do protokołu, ani nie odpowiedzieli na pytanie, czy mogłyby zacząć handel przynajmniej już znane, sprawdzone zakłady, których w Polsce jest raptem cztery – oprócz SuperDrobiu jeszcze spółki: Prosper, Storteboom Hamrol i Koziegłowy.

Producenci są już nieco zniecierpliwieni brakiem sukcesów polskiej administracji i Krajowej Izby Drobiarskiej. – KRD ma swoje biuro w Szanghaju, które ma bezpośrednio ułatwiać kontakty między polską i chińską stroną, ale mimo ich starań sytuacja pozostaje bez zmian – mówi Jan Wolff z SuperDrobiu. – Z punktu widzenia eksportera interesuje mnie moment zero, czyli ten dzień, w którym Chińczycy powiedzą, że znoszą zakaz – dodaje.

Polacy przypuszczają, że Chińczycy mogą czekać na odpowiednio wysokiej rangi wydarzenie, by ogłosić przywrócenie handlu drobiem. Taka okazja może się nadarzyć w maju, gdy w Szanghaju odbędą się targi Sial China, główne wydarzenie chińskiego sektora rolno-spożywczego. KRD już szykuje na nie akcję promocyjną.

– Chińczycy nie wyobrażają sobie dużej rangi wizyty premiera czy ministra bez podpisania umów – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Bohdan Góralczyk, były ambasador Polski w Chinach. Zgadza się, że Chińczycy mogą celowo czekać z podpisaniem umowy na Sial China. Polski drób może być jednak pionkiem w grze o znacznie większe interesy. Prof. Góralczyk zwraca uwagę, że Polska nie wprowadza w wystarczającym stopniu w życie porozumień zawartych między Polską i Chinami podczas ubiegłorocznej wizyty w Polsce Xi Jinpinga, przewodniczącego ChRL.

Ślimaczą się także negocjacje w sprawie zaangażowania Polski w Nowy Jedwabny Szlak. – Gdybyśmy odpowiednio to rozgrywali, moglibyśmy na tym projekcie sporo ugrać – zauważa były ambasador.

Opinia

Jacek Urbaniak, prezes zarządu, Zakłady Drobiarskie Koziegłowy

Rynek chiński został otwarty kilka lat temu, przy okazji wizyty tam polskich władz. Formalności zostały dopełnione, by przywrócić import drobiu z Polski, ale ostatnio nie było spotkania na odpowiednio wysokim szczeblu, które uświetniłoby ogłoszenie takiej decyzji. Potrzebna jest intensywna dyplomacja ekonomiczna, misja gospodarcza na wysokim szczeblu. To musi zrobić nasz rząd. Nie liczmy na to, że Chińczycy wyjdą z taką propozycją. Oni już wysłali sygnał, że teraz kolej polskiego rządu na wykazanie inicjatywy.

A miało być tak dobrze. Chińczycy pod koniec listopada 2017 r. znieśli zakaz importu do ich kraju drobiu z Polski. Teoretycznie znów możemy więc korzystać z wyłączności w całej UE na jego dostawy do Państwa Środka. Ale choć eksport miał ruszyć lada dzień, jak ustaliła „Rzeczpospolita", nie ruszył.

Drobiowe eldorado

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Przemysł spożywczy
Ceny kawy w rok się niemal podwoiły, a będzie jeszcze gorzej
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Przemysł spożywczy
Bacardi przegrywa z Kubą walkę o Havana Club
Przemysł spożywczy
Owady w pieczywie mogą przestać być skandalem. Bruksela legalizuje larwy mącznika
Przemysł spożywczy
Jemy coraz więcej miodu, potrzebny import z Ukrainy. Dane Polskiej Izby Miodu
Przemysł spożywczy
Szampan mniej popularny na świecie, ale koniak nadal w modzie