Zakaz hodowli na futra i wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych, ograniczenie uboju bez ogłuszenia do potrzeb lokalnych związków religijnych, zwiększenie kompetencji organizacji pozarządowych, częstsze kontrole schronisk i koniec z trzymaniem psów na krótkich łańcuchach – to główne założenia projektu zmian w ustawie o ochronie zwierząt, które we wtorek zaprezentował prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Projekt prawdopodobnie zostanie opublikowany już w piątek, a jego zapowiedź nie w pełni satysfakcjonuje działaczy prozwierzęcych. Powód? Nieoficjalnie wiadomo, że będzie okrojony w stosunku do propozycji, którą PiS planował w poprzedniej kadencji Sejmu. – Liczyliśmy na więcej. Przede wszystkim interesuje nas dobrostan zwierząt domowych i bezdomnych – mówi Paweł Suski, były poseł PO i były szef parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt.
Nieoficjalnie wiadomo, że w projekcie ma zabraknąć m.in. przepisów mających ograniczyć tzw. pseudohodowle czy wprowadzających powszechny obowiązek czipowania psów w Polsce. Ten ostatni pomysł ma pomóc w walce z bezdomnością. Z naszych informacji wynika jednak, że tymi kwestiami chce się też zająć PiS. Tyle że w kolejnej nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która zostanie złożona w najbliższych miesiącach.
Obawa przed blokadą
Michał Moskal, dyrektor biura prezydialnego PiS, wypowiada się ostrożnie. – Niektóre kwestie, jak czipowanie psów, są bardzo ważne, jednak wymagają szczegółowych regulacji. Trudno jest mówić o kolejnym projekcie, zanim ten pierwszy nie zostanie złożony w Sejmie – mówi.
– PiS na razie skupia się na prostych legislacyjnie zmianach niewymagających analiz prawnych, bo chce jak najszybciej przeprowadzić je przez Sejm. Potem zajmie się tymi bardziej złożonymi – twierdzi nasz rozmówca znający przebieg prac. Dodaje, że Kaczyński obawia się zablokowania projektu przez hodowców zwierząt futerkowych.