342 – tyle etatów liczy obecnie Kancelaria Senatu. Od początku kadencji przybyło ich 51, czyli 18 proc. Nagły wzrost zatrudnienia wyszedł na jaw pod koniec stycznia podczas posiedzenia Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich, poświęconego budżetom kancelarii Sejmu, Senatu, prezydenta i Krajowego Biura Wyborczego.
– Wzrost wystąpił w wyniku świadomych decyzji co do likwidacji umów cywilnoprawnych, które de facto nosiły znamiona umów o pracę. Część panów kierowców, część pracowników technicznych w dziale administracji otrzymała – w moim przekonaniu słusznie – umowy o pracę, a nie umowy cywilnoprawne, które były powtarzane, wielokrotnie odnawiane w kancelarii. Proszę też pamiętać, że odtworzone zostało Biuro Polonijne – tłumaczył szef Kancelarii Senatu Jakub Kowalski, nawiązując do przejęcia przez Senat z resortu dyplomacji opieki nad Polonią. Jego zdaniem, pomijając te przyczyny, wzrost liczebności kancelarii wyniósłby tylko siedem etatów.
Jednak te tłumaczenia nie przekonują senatorów PiS. Rozmawialiśmy z kilkoma z nich, do sprawy nie chcą odnosić się pod nazwiskiem. W nieoficjalnych rozmowach często wyrażają zaskoczenie warunkami w kancelarii, a ściślej – pogłębiającym się rozdźwiękiem między urzędnikami a parlamentarzystami. Poprawie warunków w kancelarii towarzyszyła bowiem obniżka uposażeń posłów i senatorów w połowie 2018 r.
Wcześniej uposażenie wynosiło niemal równo 10 tys. zł brutto, a spadło do 8,02 tys. zł. Obniżka miała na celu uspokojenie opinii publicznej po ujawnieniu nagród, które otrzymywali członkowie rządu. Niektórzy posłowie i senatorowie PiS, którzy zostali zmuszeni, by głosować za zmianą, do dziś nie kryją oburzenia. – Zostaliśmy poniżeni w oczach naszych wyborców i naszych rodzin – mówi jeden z senatorów PiS.
Zauważa, że w Kancelarii Senatu poza zatrudnieniem rosną również płace. Podczas styczniowego posiedzenia komisji zaskoczeni senatorowie usłyszeli, że średnia pensja w kancelarii wynosi już 8,98 tys. zł brutto, a w stosunku do ubiegłego roku wzrosła o 5,6 proc. Biorąc pod uwagę podstawowe uposażenie, senatorowie są już więc najgorzej opłacaną grupą zawodową w kancelarii. Lepiej ich sytuacja wygląda, jeśli do uposażenia doliczymy 2,51 tys. zł otrzymywanej przez nich diety, jednak teoretycznie nie jest ona składnikiem pensji, ale pieniędzmi na pokrycie działalności.