Co może spotkać frankowiczów?
W przypadku eliminacji z umowy postanowień dotyczących przeliczeń walutowych bank zobowiązany jest zwrócić konsumentowi nadpłatę rat spłaty kredytu, kwota zadłużenia, a w konsekwencji i wysokość rat spłaty, ulega znaczącej redukcji, natomiast stawka oprocentowania pozostaje bez zmian. W tej sytuacji bank nie może występować z żadnymi roszczeniami wobec konsumenta.
A w przypadku stwierdzenia nieważności umowy?
Kredytobiorca może domagać się zwrotu wszystkich dokonanych na rzecz banku płatności, jednak musi liczyć się z tym, że bank zażąda zwrotu wypłaconej mu kwoty. Nawet jeżeli sąd nie weźmie pod uwagę przedawnienia, rozwiązanie to jest korzystne dla konsumenta. Oznacza bowiem nawet w najgorszym przypadku bardzo znaczącą redukcję zadłużenia konsumenta. Niedogodnością jest jednak, że konieczność zwrotu powstaje już po uprawomocnieniu się wyroku stwierdzającego nieważność umowy, zaś od otrzymania od banku wezwania do zwrotu naliczane są odsetki za opóźnienie. Nie zmienia to faktu, że jest to rozstrzygnięcie korzystne dla konsumenta, w porównaniu z dalszym trwaniem umowy z nieuczciwymi postanowieniami lub naprawianiem jej np. przez zastąpienie abuzywnych postanowień zapisami odwołującymi się do średniego kursu CHF w NBP.
Ale wymaga to zapłaty pieniędzy od ręki.
Na szczęście dla frankowicza sąd na podstawie art. 320 kodeksu postępowania cywilnego może rozłożyć na raty kwoty, które konsument ma zwrócić bankowi. Jeżeli zatem sąd odstępuje od uwzględnienia przedawnienia roszczenia banku, powinien również z przyczyn słusznościowych rozłożyć świadczenie konsumenta na raty.
W wypowiedziach przedstawicieli banków pojawia się też wątek roszczeń banków wobec konsumentów do odszkodowanie z tytułu nieważności umowy lub „wynagrodzenie za korzystanie z kapitału"?
Roszczenia te nie miałyby podstaw. Jeżeli chodzi o szkodę banku spowodowaną nieważnością umowy, zauważyć należy, że przyczyną nieważności byłoby stosowanie przez bank nieuczciwych postanowień. Zatem bank powinien poszukiwać sprawców tej szkody wśród osób, które przygotowały lub zatwierdziły wzorzec umowy zawierający nieuczciwe postanowienia, którym się posługiwał. Bank nie może obarczać konsumentów odpowiedzialnością za własne bezprawne działania. Bezzasadne byłoby również roszczenie o „wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału". Wynagrodzeniem są odsetki ustawowe z tytułu opóźnienia. Prawo nie przewiduje jednak możliwości dochodzenia tych odsetek za okres przed wezwaniem konsumenta do zwrotu otrzymanej od banku kwoty. Roszczenie takie byłoby więc próbą obejścia prawa. Co więcej, żądanie od konsumenta takiego „wynagrodzenia" w przypadku nieważności umowy z powodu stosowanych przez bank nieuczciwych postanowień wydaje się sprzeczne z dyrektywą 93/13. Banki nie mogą czerpać żadnych korzyści z tytułu własnych bezprawnych działań, osłabiałoby to przewidzianą w dyrektywie sankcję mającą zniechęcać przedsiębiorców do nieuczciwego traktowania konsumentów. Wydaje się, że podnoszenie przez banki kwestii roszczeń jest elementem strategii zniechęcania konsumentów do dochodzenia swych praw.
Więc wyrok TSUE ułatwi prowadzenie spraw?
Wyrok potwierdza, że postanowienia umów kredytu dotyczące przeliczeń walutowych, które nie określają jednoznacznie sposobu ustalania kursu waluty, są nieuczciwe. Nie to jest jednak najważniejsze. W ciągu ostatnich dwóch czy trzech lat głównym problemem w tego rodzaju sprawach było nie tyle wykazanie, że zamieszczone w umowach kredytu postanowienia dotyczące przeliczeń walutowych pozwalające bankom na dowolne wyznaczanie kursu waluty indeksacji są nieuczciwe, ile przekonanie sądu, że nie może ich zastępować postanowieniami odwołującymi się np. do średniego kursu CHF w NBP, wbrew woli konsumenta. Można było odnieść wrażenie, że sądy obawiały się, że prosta eliminacja z umowy nieuczciwych postanowień i pozostawienie umowy w mocy w pozostałej części lub stwierdzenie nieważności umowy jest zbyt dotkliwą sankcją dla banków. Wyrok eliminuje ten problem.
A w procesach zbiorowych?
Wyrok TSUE tak samo oddziałuje na sprawy indywidualne i zbiorowe.
Jak w pana ocenie banki zareagują na wyrok?
Obawiam się, że nadal będą starały się piętrzyć trudności przed frankowiczami, starając się zniechęcić ich do występowania z powództwem. Tak odczytuję wypowiedzi przedstawicieli banków, którzy usiłują bagatelizować wyrok TSUE lub przekonywać, że ma on zastosowanie jedynie do jednej konkretnej sprawy.
Możemy chyba spodziewać się więcej wyroków?
O tym, czy umowa kredytu po usunięciu z niej nieuczciwych postanowień dotyczących przeliczeń walutowych może wiązać czy nie, decydują sądy krajowe na podstawie przepisów prawa polskiego. W korzystnych dla konsumentów wyrokach z 4 kwietnia i 9 maja br. Sąd Najwyższy stwierdził, że nie ma przeszkód, by umowa kredytu obowiązywała dalej mimo usunięcia z niej postanowień dotyczących indeksacji i pozostawienia oprocentowania opartego na stawce Libor. Takie wnioski płyną również z opublikowanej w tym roku analizy Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego. Takie stanowisko zajmowały również sądy w większości korzystnych dla konsumentów wyroków. Z pewnością nie jest to stanowisko sprzeczne z prawem europejskim.Pozostaje poczekać, by się przekonać, czy poglądy sądów ulegną zmianie. Jak wspomniałem, oba rozwiązania, tj. nieważność umowy, jak i eliminacja postanowień dotyczących przeliczeń walutowych z pozostawieniem umowy w pozostałej części, są korzystne dla konsumenta.
Był pan w Luksemburgu obserwować sprawę?
Oczywiście. Ogłoszenie wyroku było wydarzeniem historycznym.