O treści spotkania – poza tym, że dotyczyło sądownictwa, trwało pół godziny i odbyło się z inicjatywy premiera – wiemy niewiele.
Stosunki władzy politycznej z sądowniczą w Polsce jeszcze nigdy w najnowszej historii nie były tak złe. Fakt, że do takiego spotkania doszło, trzeba zatem ocenić wyłącznie pozytywnie.
Pytanie, co za taką inicjatywą się kryje. I czy intencje rozmawiających są szczere. Nie ulega wątpliwości, że kontekst europejski jest w tej sprawie wyraźny. Odbyło się ono w czasie, kiedy w Komisji Europejskiej miała zapaść decyzja w sprawie skierowania skargi przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku ze zmianami w Sądzie Najwyższym. Mimo zapowiedzi, że decyzja zapadnie, sprawę w ostatniej chwili zawieszono bez wyjaśnienia.
Czy jednak rząd postawiony pod ścianą nieuchronnością skargi do TSUE zdecydował się szukać kompromisu? Patrząc na postawę polityków obozu prawicy wobec żądań Brukseli, a także obserwując niezwykle twardą retorykę – choćby w ostatnim czasie – prezydenta Andrzeja Dudy, jakoś trudno uwierzyć, że w sprawie reformy sądownictwa mógł nastąpić jakiś zasadniczy zwrot i rząd będzie szukał kompromisu.