Czwartek przyniósł kolejne medialne rewelacje o skoordynowanej akcji hejtowania, tym razem wymierzonej w prof. Małgorzatę Gersdorf. Jak donosi Onet, sędzia nowo powstałej Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski miał być inicjatorem akcji wysyłania pocztówek do pierwszej prezes Sądu Najwyższego z wulgaryzmem „Wyp...". Mimo że sędzia zaprzecza, już wszczęto wobec niego postępowania wyjaśniające. Problemy ma też Tomasz Szmydt, dyrektor biura Krajowej Rady Sądownictwa, prywatnie małżonek słynnej już Emilki. Został odwołany z urlopu w trybie pilnym w celu złożenia wyjaśnień w związku z aferą.
Czytaj także: Rzecznik dyscyplinarny NSA przyjrzy się sędziemu Szmydtowi
W środę dyscyplinarki dla sędziego Jakuba Iwańca, delegata do resortu sprawiedliwości, który jest jednym z głównych bohaterów afery, zażądał Zbigniew Ziobro. Dzień wcześniej rezygnację złożył wiceminister Łukasz Piebiak. To bardzo dużo jak na kilka dni, a krąg sędziów, których udział w hejterskiej akcji wychodzi na jaw, może się powiększać. Wszyscy oni zyskali stanowiska, awanse i delegacje po dojściu obozu PiS do władzy, w wyniku zmian instytucjonalno-kadrowych.
I kiedy wydawało się, że PiS i jego sojusznikom za pomocą ustaw udało się przemeblować instytucje sądowe, cementując je nowymi kadrami, te za sprawą Emilki zaczynają się sypać w błyskawicznym tempie. Dziś widać, że nowe elity nie sprostały swojej roli. Miały uwolnić sądownictwo od „znienawidzonej kasty", od patologii, uczynić je lepszym, bliższym obywatelom. Dziś seryjnie kompromitują się w ich oczach po kolejnych doniesieniach mediów. Całość obciąża Zbigniewa Ziobrę, który operację wymiany sądowych elit nadzorował.
Bez wątpienia jesteśmy świadkami kolejnej odsłony konfliktu o sądy. Przez trzy lata władza polityczna walczyła ze środowiskiem sędziowskim. Dziś środowisko prowadzi walkę wewnętrzną. Po jednej stronie barykady mamy sędziów, którzy zdecydowali się wspierać PiS-owskie zmiany, często w zamian za przyspieszenie kariery. Po drugiej zaś niechętnych dobrej zmianie, którzy po dojściu partii Jarosława Kaczyńskiego do władzy stracili stanowiska.