Jednak organizacje prywatne i publiczne nie powinny opóźniać rozpoczęcia przygotowań do wprowadzenia w życie nowych zasad ujawniania nieprawidłowości, zwłaszcza finansowych, naruszeń prawa czy też działań korupcyjnych np. w firmach i urzędach.
Warto pamiętać ludowe porzekadło: „Co nagle to po diable". To co teraz zostanie zrobione, szefowie biznesów i menedżerowie z pewnością docenią pod koniec przyszłego roku.
Warto pamiętać, że zadanie inkorporacji dyrektywy może być dość trudne, bo w świadomości wielu ludzi pozycja społeczna i towarzyska sygnalisty, którego wielu kojarzyć może z donosicielem będzie dość chwiejna. Potrzeba będzie sporo pracy edukacyjno-wychowawczej by to zmienić. Zwłaszcza, że swego rodzaju „sygnalizacje o różnych typach przestępstw" są znane Kodeksowi postępowania karnego od co najmniej pół wieku. I tak art. 304 K.p.k. § 1 stanowi, że każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję.
Cel społeczno – gospodarczy powoływania instytucji sygnalisty będzie podobny do tego, który przyświecał w przeszłości kreatorom prawa. Ich doświadczenia mogą być pomocne przy konstruowaniu nowych regulacji, tak jak przydadzą się wzory przepisów z obecnego prawa bankowego i ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu, które nakładają już dziś obowiązek zorganizowania systemów zgłaszania nieprawidłowości i ochrony sygnalistów w instytucjach finansowych. Reszta branż czeka na przepisy.
Więcej w tekście Roberta Gniezdzia „Co zmieni dyrektywa o ochronie sygnalistów". Czytaj także inne artykuły w najnowszym numerze „Biznesu".