Oczywiste jest, że obie strony toczącego się w Polsce politycznego sporu mają inne pojęcie o znaczeniu słowa „praworządność”. Najgorsze jest jednak to, że nie są one w ogóle zainteresowane tym, jak elementarną praworządność rozumieją zwykli obywatele, a więc także ich wyborcy.
Czytaj więcej
– Jeżeli minister finansów nie zamierza wypłacać PiS subwencji zgodnie z uchwałą PKW, to powinien wydać decyzję, dokument, który potem mógłby być przedmiotem kontroli sądu, np. administracyjnego - powiedział w TVN24 rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek.
Praworządność. Konstytucja dla KO, przepisy ustaw dla PiS
Dla obecnie rządzących praworządność, w największym skrócie, to przede wszystkim przestrzeganie ducha Konstytucji i prawa unijnego. To kwestia składu KRS i wynikające z tego nominacje politycznie wskazanych kandydatów na sędziów burzące niezależność sądów. Dla PiS zaś praworządność to ścisłe przestrzeganie przepisów, nawet najbardziej oderwanych od jakiegokolwiek sensu. A wiele takich, przez 8 lat bycia u władzy, udało się tej partii uchwalić. Jest to z ich strony nie tylko czysty „przepisizm”, ale również traktowanie jako praworządności takich idiotyzmów, jak polityczne obsadzanie Krajowej Rady Sądownictwa, czy też jak nieusuwalność prokuratora krajowego będącego podwładnym prokuratora generalnego – ministra sprawiedliwości. Chyba nikomu logicznie myślącemu nie mogło przyjść do głowy, aby podwładny miał większą władzę niż jego przełożony, prawda?
Nikogo nie interesuje, czy przejście w stan spoczynku nie było nadużyciem prawa dyskwalifikującym do bycia prokuratorem, co uniemożliwia powrót do zawodu. Bo cudowne ozdrowienia są możliwe, ale co najwyżej w Ewangelii wg świętego Mateusza
Przy okazji, to zadziwiające, że jakoś nikogo nie zainteresował fakt że młody, zdrowy człowiek, po kilku latach bycia prokuratorem krajowym, czyli z założenia człowiek wręcz kryształowo uczciwy, bo jak każdy prokurator stojący na straży praworządności, na podstawie kwitów lekarskich przechodzi w stan spoczynku, jako osoba ciężko chora nie nadająca się do dalszej pracy. A następnie, po ponad 10 latach, cudownie ozdrowiony, wrócił ze stany spoczynku do czynnej służby. Zainteresowanie koncentruje się, gdy zapytamy, czy zrobił to w zgodnym z przepisami terminie. A nikogo nie interesuje już, czy przejście w stan spoczynku nie było nadużyciem prawa dyskwalifikującym do bycia prokuratorem, co uniemożliwia powrót do zawodu. Bo cudowne ozdrowienia są możliwe, ale co najwyżej w Ewangelii wg świętego Mateusza.