Małgorzata Trejgis: Ups! Czy naruszamy patent? Czyli jak to jest z czystością patentową?

Początek lutego przyniósł rozstrzygniecie w głośnej sprawie Ironburg Inventions przeciw Valve w przedmiocie naruszenia patentu należącego do tej pierwszej a dotyczącego budowy kontrolera gamingowego. Sprawa doskonale pokazuje jak ważne dla bezpieczeństwa produktu w obrocie gospodarczym jest sprawdzanie jego czystości patentowej na danym rynku. Pokazuje również, że kwestie związane z oceną ryzyka naruszenia praw innych podmiotów powinny być traktowane przez przedsiębiorców bardzo poważnie.

Publikacja: 22.02.2021 17:39

Małgorzata Trejgis: Ups! Czy naruszamy patent? Czyli jak to jest z czystością patentową?

Foto: Adobe Stock

Rzecz oczywiście dotyczy oferowanej swego czasu przez Valve konsoli Steam Controller, a dokładnie rozmieszczenia na niej tylnych łopatek sterujących. Sprawa swój początek miała w 2014 roku i dopiero teraz zakończyła się zasądzeniem wypłacenia przez Valve kwoty 4 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę, że pierwotne roszczenia Ironburg Inventions opiewały na (bagatela!) 11 milionów dolarów, a spór toczył się między innymi w obrębie niedozwolonych praktyk monopolowych i wykorzystywania przez Valve przewagi rynkowej (nawiasem mówiąc - za stosowanie blokad regionalnych spółka ukarana została w tym roku przez Komisję Europejską karą w wysokości 1,6 mln euro) – w sprawie z pewnością nie padło jeszcze ostatnie słowo...

Brzmi jak fabuła niezłego thrillera sądowego? Faktycznie. Spory między wielkimi graczami, w obrębie flagowych, komercyjnie udanych produktów zwykle przebiegają spektakularnie. Nie oznacza to jednak, że powództwa o naruszenie praw własności przemysłowej dotyczą tylko korporacji, szczęśliwie omijając mniejsze podmioty. Jak wynika ze statystyk spraw o naruszenie własności intelektualnej trafiających na polskie wokandy ich odsetek nieustannie wzrasta. Jest to o tyle istotne, że kwestie naruszeń dotyczą przede wszystkim stosowanych technologii czy też towarów funkcjonujących w obrocie – a zatem rozwiązań, na rzecz których przedsiębiorca poniósł już znaczne (jak nie ogromne) koszty finansowe. W samej przytoczonej powyżej sprawie warto zauważyć, że sprzedaż spornego Steam Controller'a zakończyła się w 2019 r., a zatem niemal dwa lata przed rozstrzygnięciem sądu. Czy istnieje zatem sposób, aby uchronić się przed ciągnącym się latami i, co gorsza, kosztownym postępowaniem sądowym w sprawie naruszenia patentu?

Czytaj też: Jak firmy powinny zarządzać własnością intelektualną (IP)

Aby odpowiedzieć na powyższe pytanie, w pierwszej kolejności należy wyjaśnić, czym tak naprawdę jest ochrona patentowa. W myśl generalnej zasady, przez uzyskanie patentu uprawniony z niego nabywa wyłączne prawo do korzystania z wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy na obszarze obowiązywania prawa. Inaczej mówiąc - uprawniony z patentu może zakazać osobie trzeciej, tj. niemającej jego zgody, korzystania z chronionego patentem wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy na terenie objętym ochroną patentową. W świetle powyższego, oferowanie czy wprowadzanie produktu do obrotu przez osoby nieuprawnione, albo też stosowanie przez nie danego rozwiązania, realizującego cechy techniczne chronione patentem będącym w mocy na obszarze danego kraju, stanowić będzie naruszenie patentu. Co istotne, wspomniane tu działania noszące znamiona naruszenia ochrony patentowej nie mogą być, w myśl zasady domniemania powszechnej znajomości wpisów w rejestrach, w tym także rejestrach patentowych, uzasadniane brakiem świadomości istnienia danego prawa patentowego. Oznacza to zatem, że ustawodawstwa nakładają na przedsiębiorców – jeszcze przed wprowadzeniem przez nich rozwiązania do obrotu - obowiązek weryfikacji czystości patentowej własnych rozwiązań w świetle pozostających w mocy na terenie danego kraju praw wyłącznych. 

Gra warta jest zachodu ponieważ z tytułu naruszenia patentu (w Polsce: na podstawie art. 287 ust. 1 ustawy Prawo własności przemysłowej) uprawniony może żądać od podmiotu naruszającego – oprócz samego zaniechania naruszenia – wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, a w razie zawinionego naruszenia również i naprawienia wyrządzonej szkody.

W większości przypadków wiąże się to z koniecznością zapłaty określonej sumy pieniężnej, w głównej mierze uzależnionej od poniesionych przez uprawnionego z patentu strat – i nie ukrywajmy – zwykle dotkliwej dla strony naruszającej.

O czystości patentowej możemy mówić wtedy, gdy określone rozwiązanie nie wchodzi w zakres ochrony prawnej definiowanej przez dany patent. Zakres ochrony patentowej określony jest natomiast w zastrzeżeniach patentowych, tj. odpowiedniej części opisu patentowego, ujawniającej zespół istotnych (z punktu widzenia rozwiązywanego problemu technicznego) cech technicznych wynalazku, niezbędnych dla jego zrealizowania lub funkcjonowania w zastosowaniu przemysłowym. W przypadku stwierdzenia, że rozpatrywane pod kątem naruszenia danego patentu rozwiązanie nie posiada wszystkich istotnych i zdefiniowanych w zastrzeżeniach patentowych cech technicznych chronionego w tym patencie wynalazku, uznać należy, że rozwiązanie to jest czyste patentowo.

Oczywiście, kwestie związane z potwierdzeniem czystości patentowej rozwiązania lub stwierdzeniem jej braku muszą być analizowane w ścisłym odniesieniu do obowiązujących i stosowanych w danym państwie przepisów, praktyki oraz orzecznictwa krajowego w zakresie interpretacji naruszenia patentu. Analiza taka wymaga również sporządzenia pogłębionej opinii prawno-technicznej, niejednokrotnie bazującej na szerokim pojmowaniu cech rozwiązania, również w zakresie możliwych i obejmowanych przez wykładnię zastrzeżeń patentowych ekwiwalentnych cech w danym rozwiązaniu.

Brzmi skomplikowanie? Z pewnością tak. Nie bez przyczyny opinie i badania pod kątem czystości patentowej wymieniane są jako jedne z najbardziej złożonych, pracochłonnych i obarczonych odpowiedzialnością analiz wykonywanych przez rzeczników patentowych. Bez wątpienia jednak pozwalają one na uzyskanie konkretnych odpowiedzi w zakresie oceny ryzyka ewentualnego naruszenia patentu. Dlatego stanowią skuteczne narzędzie zabezpieczenia własnych interesów i zyskania czasu na wprowadzenie odpowiednich zmian w konstrukcji rozwiązania lub etapach realizowanej technologii, zwłaszcza, gdy decyzja o wprowadzeniu produkt do obrotu dawno już w przedsiębiorstwie zapadła.

Małgorzata Trejgis, rzecznik patentowy, Kancelaria JWP. Kancelaria jest zrzeszona w sieci Kancelarie RP działającej pod patronatem dziennika „Rzeczpospolita".

Rzecz oczywiście dotyczy oferowanej swego czasu przez Valve konsoli Steam Controller, a dokładnie rozmieszczenia na niej tylnych łopatek sterujących. Sprawa swój początek miała w 2014 roku i dopiero teraz zakończyła się zasądzeniem wypłacenia przez Valve kwoty 4 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę, że pierwotne roszczenia Ironburg Inventions opiewały na (bagatela!) 11 milionów dolarów, a spór toczył się między innymi w obrębie niedozwolonych praktyk monopolowych i wykorzystywania przez Valve przewagi rynkowej (nawiasem mówiąc - za stosowanie blokad regionalnych spółka ukarana została w tym roku przez Komisję Europejską karą w wysokości 1,6 mln euro) – w sprawie z pewnością nie padło jeszcze ostatnie słowo...

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?