Sąd uznał umowę za nieważną. Sędzia, który zadał pytanie prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości, jak ma postąpić z umową zawierającą klauzule abuzywne po wyroku TSUE uznał, że bank nie poinformował klientów o ryzyku walutowym, a w klauzulach walutowych przyznał sobie dowolność w ustalaniu kursów przeliczeniowych. Dlatego doszło do rażącego naruszenia interesów kredytobiorcy. Sąd podkreślił, że bank przedstawił klientom ryzyko wyliczone na maksymalnie 20 procent wzrostu raty kredytu, ale nie było przy tym mowy o wpływie kursu franka szwajcarskiego na zadłużenie. Bank nie umożliwiał klientom negocjacji i posługiwał się swoim wzorem umowy. To wszystko razem doprowadziło, zdaniem sądu, do nierównowagi kontraktowej stron sprzecznej z dobrymi obyczajami. Konsekwencje tego wyroku są następujące.
Czytaj także: Jest wyrok w najgłośniejszej sprawie frankowiczów w Polsce
Nieważność umowy jest korzystna
Zgodnie z dzisiejszym wyrokiem frankowicze nie powinni bać się nieważności całej umowy. Jeżeli sąd stwierdzi nieważność umowy, to oznaczać to będzie co najwyżej zwrot kwoty kredytu otrzymanej kiedyś rzeczywiście od banku w złotych. Podstawy do obciążania klienta przez bank jakimikolwiek kosztami w przypadku nieważności umowy nie ma. Nieważność umowy kredytowej pociąga za sobą zawsze nieważność umowy hipotecznej. Wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej po wyroku stwierdzającym w sentencji nieważność umowy powinna być formalnością. Gdyby klient nie miał w chwili wyrokowania kwoty, którą ma jeszcze oddać, będzie miał kilka lat na jej zebranie. Trzeba pamiętać, że obecnie bank musi przeprowadzić pełen proces sądowy, żeby wykazać czy i ile klient ma jeszcze zapłacić. Ponadto, zwolniona księga wieczysta może posłużyć dla pozyskania kredytu na spłatę kredytu „frankowego". W końcu trzeba pamiętać, że nieważność umowy praktycznie uniemożliwia wpisanie zaległości w zwrocie kredytu do rejestrów dłużników, które dotyczą zadłużenia z tytułu czynności bankowych. A tu czynności bankowej nigdy nie było.
Wsparcie również od państwa
W sukurs państwu Dziubak przyszedł nie tylko Trybunał Sprawiedliwości. Powodowie poprosili o wsparcie Rzecznika Praw Obywatelskich przede wszystkim z uwagi na groźby banku naliczania na bliżej nieokreślonej podstawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału oraz żądania wydania kredytowanej nieruchomości. Rzecznik wsparcia udzielił. Stanowisko w tej sprawie zajął również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie państwa Dziubaków (C-260/18), uznał że banki nie mogą żądać wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w przypadku unieważnienia umowy, a skutki wyroku odnoszą się do każdej umowy zwierającej klauzule niedozwolone. W ostatniej chwili powodowie uzyskali dodatkowe wsparcie od Rzecznika Finansowego, który kategorycznie stwierdził, że banki nie mogą domagać się od frankowiczów tzw. opłaty za korzystanie z kapitału w sytuacji, gdy sąd uzna umowę za nieważną. W oficjalnym oświadczeniu Rzecznika Finansowego można przeczytać, że skutkiem zapłaty za korzystanie z kapitału byłoby wytworzenie sytuacji w której przedsiębiorca stosujący klauzule abuzywne nie tylko nie poniósłby negatywnych skutków, ale uzyskałby nawet większą korzyść.
Alternatywa polskich sądów
Z wyroku TSUE C-260/18 wynika, że sądy polskie stoją przed alternatywą albo umowa kredytowa w całości jest nieważna, i tak zdecydował sąd w dzisiejszym wyroku, albo bezskuteczna w zakresie klauzul walutowych z pozostawieniem oprocentowania według formuły Libor plus marża. Wydaje się, że do tej pory polskie sądy włącznie z Sądem Najwyższym przychylały się do tego drugiego rozwiązania. Wobec braku w polskim prawie przepisu dyspozytywnego, który pozwalałby na wyraźną prośbę klienta utrzymać umowę w mocy, trzeciej drogi nie ma. Na ukształtowanie linii orzeczniczej trzeba będzie jeszcze poczekać, ale dziś już widać, że nie jest tak, jak piszą bankowcy i ekonomiści, że przesadna ochrona konsumenta może mu zaszkodzić. To orzeczenie oraz szereg innych zapadłych po wyroku TSUE przywraca elementarną sprawiedliwość w stosunkach silniejszego przedsiębiorcy ze słabszym konsumentem.