Boeingi 737 MAX zostały uziemione 12 marca 2019 roku po dwóch katasrofach linii Ethiopian Airlines i Lion Air. Łącznie zginęło w nich prawie 400 osób.
Teraz Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) wyśle pilotów testowych do Kanady, gdzie będą sprawdzać zmiany wprowadzone przez Boeinga. Mają one latać w Kanadzie, a nie w Stanach Zjednoczonych ze względu na ograniczenia spowodowane pandemią COVID-19. Jak poinformowała EASA we czwartek, 27 sierpnia loty certyfikacyjne mają startować z Vancouver. Wcześniej piloci pracujący dla EASA zasiądą za symulatorami lotów w Wielkiej Brytanii.
EASA teraz uznała, że wprawdzie Boeing ma jeszcze parę drobiazgów do poprawy, to jednak zmiany jakie zostały wprowadzone w tych maszynach są wystarczające, aby rozpocząć loty certyfikacyjne. Agencja podkreśliła jednocześnie, że loty testowe są jedynie warunkiem wstępnym do ponownej certyfikacji, która pozwoli na loty MAXów z pasażerami.
Amerykańska giełda zareagowała bardzo entuzjastycznie na tę informację. Akcje Boeinga podrożały o 5,5 proc. Po tym jak do ostatniej środy 26 sierpnia straciły na wartości 47 proc.
Ograniczenia w możliwościach podróżowania wprowadzone z powodu wybuchu pandemii COVID-19 znacznie skomplikowały współpracę Boeinga z regulatorami tak w Stanach Zjednoczonych, jak i na świecie i spowodowały kolejne opóźnienia w procesie ponownej certyfikacji tego modelu. Tyle, że Kanadyjczycy nie mają ograniczeń w podróżach do USA, więc mogą latać z Seattle i oblatują naprawione samoloty nad terytorium USA. Gdyby Europejczycy chcieli także latać z Seattle, musieliby wcześniej przejść 14-dniową kwarantannę w Kanadzie lub Meksyku, co byłoby kosztowne i skomplikowałoby cały proces. Dlatego właśnie EASA zdecydowała się na loty z Vancouver oddalonego od Seattle o 190 km.