Mróz w bibliotekach, Mróz w Empikach, Mróz w telewizji, Mróz w internecie… I kto tu jest debeściak?
Remigiusz Mróz: Niewątpliwie dziennikarz, który zaczyna od takiego pytania (śmiech).
„Parabellum. Głębia osobliwości” to trzecia część sagi historycznej opisująca losy braci Zaniewskich, która ukaże się w reedycji już 17 lipca, wraz ze swoimi dwiema poprzedniczkami. Dlaczego doszło do zabiegu reedycji?
Głównie dlatego, że wróciły do mnie prawa do dwóch pierwszych tomów, a czekałem na to od lat. Parabellum zawsze było dla mnie wyjątkową historią – na tyle, że kiedy zgłosili się wydawcy z Francji i Niemiec, chcąc dokonać pewnych zmian w treści, zwyczajnie im podziękowałem, z trudem trzymając nerwy na wodzy.
Zachodząc do księgarni ujrzymy lektury z serii „Parabellum” już tylko w nowej odsłonie?
Tak. I wydaje mi się, że graficznie ta odsłona podkreśla to, co w tej historii zawsze było najważniejsze – czyli ludzki wymiar wojny. Owszem, jest trochę o ruchach wojsk, a realne starcia stanowią tło historii, ale to ta osobista, jednostkowa perspektywa człowieka zagubionego w wojennej zawierusze była dla mnie zawsze najistotniejsza. Sam tytuł powstał z łacińskiej sentencji si vis pacem, para bellum, a więc nie miał nic wspólnego z charakterystycznym lugerem, który wcześniej zdobił pierwszy tom.
Zmieniła się tylko okładka, czy również wnętrze każdej z trzech powieści?
- Trzecia część pozostała bez zmian, bo wydanie było stosunkowo świeże. Dwie pierwsze poddałem ostatniej redakcji w 2013 roku, a więc z punktu widzenia autora, który pisze codziennie, szmat czasu temu. Kiedy zabrałem się do szlifowania mojego pióra z tamtego czasu, skończyło się na przepisywaniu i refleksji, że przecież nie chodzi o to, by pisać książkę od nowa. Starałem się więc znaleźć złoty środek, nadto nie ingerując w treść – pierwszy tom zmienił się najbardziej, ale tylko pod kątem warsztatu. Historia pozostała taka sama.
Z jakimi wydarzeniami historycznymi wiąże się data wydania tej książki?
Rzeczywiście wybór nie był przypadkowy, ponieważ siedemnastego lipca to istotna data, bo w 1932 roku właśnie tego dnia ulicami Zaporoża pojechał pierwszy tramwaj. A tak poważnie, to zwyczajny termin wydawniczy uzgodniony z dystrybucją – mogliśmy oczywiście czekać do września, ale przy moim kalendarzu wydawniczym istnieje ryzyko, że pojawi się wtedy nowa powieść…
W „Parabellum. Głębia osobliwości” pisał pan: „Historia to tylko uzgodniony zestaw kłamstw.” – patrząc na to, że żyjemy w Polsce, gdzie historia ma duże znaczenie; nie było obawy, że ludzie powiedzą: „Mróz? Pisarz stawiający na zestawy kłamstw…”?
W pewnym sensie tak, bo opowieść osadzona w realiach historycznych to zawsze pewna interpretacja autora. A zatem musi wybrać ten zestaw kłamstw, który najbardziej go przekonuje (śmiech). Nie, tak naprawdę w Parabellum starałem się pokazać wszystkie strony konfliktu – właśnie z tego względu jest całkiem sporo narracji prowadzonej z punktu widzenia oficera Wehrmachtu, Christiana Leitnera, która przeplata się z polskimi wątkami.