Minister zdrowia podwyżkami dla lekarzy specjalistów chciał uspokoić nastroje w służbie zdrowia. Okazuje się, że wywołał jeszcze większe zamieszanie.
Czytaj także: Służba zdrowia i rozsądku
Wątpliwe interpretacje ministra zdrowia ws. lekarskich lojalek
Nowelizacja przepisów, która weszła w życie pod koniec sierpnia, gwarantuje lekarzom podwyżkę do 6750 zł miesięcznie, jeśli zrezygnują z dyżurowania w innych szpitalach. Dla medyków, którzy na etatach zarabiają 4–5 tys. zł, to bardzo kuszące. Porzucają więc swoje dodatkowe zajęcia. Brakuje jednak koordynacji ich działań, więc szpitale szykują się na najgorsze. Mają już ustalone grafiki na wrzesień z uwzględnieniem lekarzy z innych szpitali.
– W moim szpitalu na etatach pracuje ok. 400 lekarzy i podejrzewam, że większość wystąpi o podwyżkę. Jeśli dyżurowali do tej pory w innych szpitalach, te będą miały problem – mówi Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. – Przy braku obsady na oddziale trzeba będzie ograniczyć jego działalność albo wręcz go zamknąć, a pacjentów przenieść do innych placówek.