W przypadku Unii Europejskiej eksperci prognozują przyhamowanie wzrostu popytu, obserwowanego w latach 2017 –2018, do 1,7 proc. Zaznaczają, że fundamenty gospodarcze gospodarki UE pozostają stosunkowo zdrowe. Natomiast oczekiwane spowolnienie będzie efektem m.in. niepewności wynikających z napięć w handlu światowym. Aby chronić europejski przemysł, UE wdrożyła mechanizmy mające na celu przeciwdziałanie negatywnym skutkom wprowadzenia ceł na wyroby stalowe przez USA. Branża obawiała się, że producenci wypychani z rynku amerykańskiego będą masowo lokować swoje produkty w Europie po niskich cenach. Mechanizm wprowadzony przez UE zakłada więc, że po przekroczeniu określonych poziomów importu wyrobów stalowych, na produkty te zostaną nałożone dodatkowe cła.
– To rozwiązanie nie jest idealne. Mimo wszystko dobrze, że jest, bo inaczej mielibyśmy poważne kłopoty – komentuje Zoła.
Z kolei według Tomasza Ślęzaka, członka zarządu ArcelorMittal Poland, największego producenta stali w Polsce, import stali spoza UE, spowodowany amerykańskimi cłami i nadpodażą mocy produkcyjnych w sektorze, w dalszym ciągu stanowi problem. – Nie mamy pewności, czy regulacje ustalone na szczeblu europejskim będą w stanie skutecznie ochronić rynek UE przez zalewem stali np. z Turcji, Chin czy Rosji – mówi Ślęzak.
Masa wyzwań
Polska gospodarka potrzebuje coraz więcej wyrobów hutniczych w związku z rozpędzonymi inwestycjami w budownictwie, kolejnictwie, energetyce czy przemyśle maszynowym. Wyzwań stojących przed krajową branżą jednak nie brakuje. Wytwórcy od początku roku obserwują wzrost kosztów podstawowych surowców, co przy wysokim poziomie cen energii oraz dalszym wzroście cen uprawnień do emisji CO2, musi wpłynąć na ich pozycję konkurencyjną. – Optymizmem nie napawają także narastające trudności logistyczne oraz wzrost poziomu kosztów niemal we wszystkich obszarach naszej działalności. Perspektywy rozwoju w obecnej sytuacji są mgliste. Uwarunkowania regulacyjne też nie działają na korzyść hutnictwa. Nie tworzy to niestety sprzyjających warunków do inwestowania – przekonuje Ślęzak.
W dłuższej perspektywie konkurencyjności sektora w Unii Europejskiej zagraża zbliżający się czwarty okres rozliczeniowy systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Spowoduje on, że europejscy producenci stali będą ponosić dodatkowe koszty, którymi nie będą objęci wytwórcy z innych regionów świata, eksportujący stal do Europy. ArcelorMittal zaapelował niedawno na forum unijnym o wprowadzenie tzw. wyrównawczej opłaty węglowej, dzięki której stal importowana do Europy miałaby takie same standardy dotyczące CO2, jak stal wyprodukowana w Europie, obciążona kosztami emisji.
Krajowym wytwórcom sen z powiek spędzają też rosnące ceny energii elektrycznej. Ich zdaniem to najpoważniejsze wyzwanie stojące przed całym sektorem. W drugiej połowie 2018 r. na warszawskiej Towarowej Giełdzie Energii obserwowaliśmy dynamiczne podwyżki cen prądu. Te wzrosty na rynku hurtowym nie przełożą się jednak w tym roku na ceny w kontraktach dla przemysłu, dzięki ustawie zamrażającej stawki za energię na poziomie z 2018 r. W zamian za zaniechanie podwyżek spółki energetyczne mają dostać od państwa rekompensaty. – Zastosowanie takiego mechanizmu w tym roku nie oznacza, że będzie on aktualny także w roku następnym. Łatwiej jest dać jednorazową rekompensatę, niż modernizować energetykę, która ten wzrost cen prądu powoduje. Koszty związane z emisjami CO2 już nie spadną, a będą jeszcze wyższe – ostrzega Zoła.