WUM chce uczyć studentów, jak rozmawiać z pacjentami. Zatrudni symulantów

Warszawski Uniwersytet Medyczny chce uczyć studentów, jak rozmawiać z pacjentami. Od nowego roku akademickiego uczelnia będzie zatrudniać osoby symulujące pacjentów.

Aktualizacja: 12.08.2024 09:59 Publikacja: 06.08.2024 04:30

WUM chce uczyć studentów, jak rozmawiać z pacjentami. Zatrudni symulantów

Foto: AdobeStock

Na stronie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego ukazało się ogłoszenie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) o poszukiwaniu kandydatów do symulowania chorób. Chodzi o to, żeby studenci mogli zetknąć się z pacjentem odgrywającym daną chorobę, zanim będą musieli spotkać się z tym, który choruje naprawdę. W ten sposób nauczą się, jak z nimi rozmawiać.

Czytaj więcej

Chirurdzy stanęli do walki o etos swojego zawodu i o pacjentów

WUM szuka kandydatów do symulowania chorób. Czym będą się zajmować?

Według ogłoszenia do obowiązków osoby odgrywającej rolę pacjenta symulowanego należeć będzie udział w szkoleniach, zajęciach dydaktycznych, zachowanie w tajemnicy materiałów i informacji – zwłaszcza scenariuszy symulacji przekazywanych na potrzeby zajęć. Pełna treść ogłoszenia dostępna jest na stronie Centrum Symulacji Medycznej WUM.

Kandydaci muszą by pełnoletni, punktualni i empatyczni.

Jak wygląda rekrutacja? Po zgłoszeniu się kandydat zostanie zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną, a następnie szkolenie. Wynagrodzenie to 30 zł brutto za godzinę dydaktyczną, czyli 45 minut.

Warunkiem udziału w rekrutacji jest wysłanie formularza ofertowego wyłącznie w postaci skanu podpisanego dokumentu na wzorze podanym w ogłoszeniu na adres: csm@wum.edu.pl do 15 września 2024 r.

Przed wysłaniem formularza uniwersytet prosi o zapoznanie się z regulaminem programu „Pacjent Symulowany”. W procesie rekrutacji nie mogą brać udziału pracownicy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zatrudnieni na umowę o pracę.

WUM zaznaczył w ogłoszeniu, że udział w zajęciach dydaktycznych w roli pacjenta symulowanego polega na odgrywaniu roli pacjenta zgodnie z przygotowanym scenariuszem. Będą to krótkie, kilkunastominutowe scenki. Obowiązkiem osoby zajmującej to stanowisko będzie również udzielanie informacji zwrotnej studentom i nauczycielom.

Studenci będą się uczyć, jak rozmawiać z pacjentami. Czy pacjenci-symulanci to dobry pomysł?

Lekarze mają w tej sprawie zdanie podzielone. – Pomysł jest na tyle dobry, co szatański, mogący otworzyć bramy piekieł – komentuje prof. Bartosz Łoza, psychiatra. – Uczelnie medyczne powstały po to, żeby uczyć, lecząc. Oczywiście są dzisiaj różnego rodzaju fantomy i urządzenia pomagające w tej nauce. Nic jednak nie zastąpi prawdziwego kontaktu z pacjentem. Ważne jest też to, na jakim etapie nauczania będą wykorzystywani symulanci. Uważam, że powinniśmy mówić tu o propedeutyce – dodaje lekarz.

Profesor Andrzej Horban, lekarz zakaźnik, jest innego zdania. – Każdy sposób i czas poświęcony na nauczenie studenta rozmawiania z pacjentem jest godny pochwały i powinien być wprowadzony w życie – tłumaczy. A Ryszard Rutkowski, ginekolog-położnik, dodaje: – Pomysł dobry. Każdy sposób na to, aby przyszli lekarze mogli się szkolić, jest dobry. Rzeczywistość jednak często przerasta teorię – mówię to po 45 latach pracy zawodowej. Ważne jest, aby studentów przygotować nie na sztampowe sytuacje, ale także momenty, w których trzeba zapanować nad sobą. Potrzebne są zatem także kampanie dla chorych – jak rozmawiać z lekarzem. Jeśli oczywiście będzie miał wystarczająco dużo czasu, żeby taką rozmowę prowadzić – wyjaśnia.

Czytaj więcej

Kobiety z różnych krajów "różnie chorują" na raka piersi. Wiedza o tym jest ważna

Podobne rozwiązania stosuje się już w USA

Doktor Tomasz Wójcikiewicz – neurochirurg , który przyglądał się podobnym zajęciom w USA – tłumaczy szerzej, jak tego typu zajęcia wyglądają w Stanach Zjednoczonych. – Nic nie zastąpi kontaktu z chorym, dlatego w trakcie zajęć klinicznych najlepiej mieć do czynienia z różnymi przypadkami pacjentów. Tego nic nie zastąpi, ale aktorzy odpowiednio przeszkoleni potrafią przygotować studentów na różne sytuacje i tu się zgodzę, że jest dla takich zajęć miejsce. Odgrywanie różnych ról i sprawdzanie czy student/studentka zadają prawidłowe pytania i prawidłowo badają, a nie symulowanie choroby, jest tu wyzwaniem.

Ja spotkałem się z aktorami symulującymi choroby w trakcie jednego z moich egzaminów nostryfikacyjnych do USA. Nazywał się USMLE STEP 2 CS – tłumaczy.

Wójcikiewicz opowiada, że musiał zbadać, zebrać wywiad i opisać dziesięciu chorych. Odbywało się w określonych ramach czasowych. – Symulujące chorych osoby też oceniają każdy mój ruch i moje zachowanie. Więc idea takiego aktora to nie symulowanie choroby (to może 10 proc. ich roli), ale odpowiednie odpowiadanie na pytania studenta. Sprawdzanie, czy zadał wszystkie pytania, jakie powinien zadać w przypadku prezentowanych dolegliwości – wspomina. – Czasami była to próba odwrócenia uwagi i sprowadzenia rozmowy na inny tor (jak w zwykłym życiu). Czasami słowotok bez sensu, który student musi przerwać, bo straci czas. Czasami symulują chorobę psychiczną. Jeżeli wchodzę do takiego pokoju i wita mnie wkurzony gość, który mówi, że już pięć godzin czeka na SOR, to muszę odpowiednio zareagować. Czasami udają depresję. Czasami trzeba ich najpierw uspokoić lub podać chusteczkę, jeżeli płaczą. To było bardzo ważne, jeżeli wszedłbym do pokoju i tam byłaby płacząca kobieta, to muszę zaoferować jej chusteczkę, bo od razu byłyby punkty ujemne. Na końcu trzeba było podsumować, co się stwierdziło w badaniu, co się podejrzewa i jakie badania będą zlecone. Trzeba się było zapytać, czy „pacjent” ma jakieś pytania (oni zawsze mieli przygotowane ) i na nie też odpowiedzieć – wyjaśnia.

Po części teoretycznej studiów – zwykle przez pierwsze dwa lata – jest przedmiot propedeutyka medycyny i myślę, że to w tym okresie kontakt studentów z takimi specjalnie przeszkolonymi aktorami byłby bardzo przydatny w ich dalszej pracy.

Na stronie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego ukazało się ogłoszenie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) o poszukiwaniu kandydatów do symulowania chorób. Chodzi o to, żeby studenci mogli zetknąć się z pacjentem odgrywającym daną chorobę, zanim będą musieli spotkać się z tym, który choruje naprawdę. W ten sposób nauczą się, jak z nimi rozmawiać.

WUM szuka kandydatów do symulowania chorób. Czym będą się zajmować?

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Bolesław Samoliński: Potrzeba prawdy w ochronie zdrowia
Zdrowie
Nasz cel to stały postęp w leczeniu
Zdrowie
Tatuowanie może doprowadzić do chłoniaka. Inspektorzy ostrzegają przed niebezpiecznymi atramentami
Zdrowie
Przedwczesny poród i jego konsekwencje. Co warto wiedzieć o opiece nad wcześniakiem?
Zdrowie
Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska: Powrót maseczek? Popieram
Zdrowie
Trampoliny niebezpieczne dla dzieci. Eksperci ostrzegają