Czerwone, białe, różowe, czyli gdzie i za ile kupić smakowite wino

Zimą pij wino, bo jest zimno, latem – bo gorąco – podpowiada francuska mądrość ludowa. A ponieważ ta nacja na winie się zna, warto słuchać rad płynących znad Sekwany

Publikacja: 15.02.2008 05:10

Czerwone, białe, różowe, czyli gdzie i za ile kupić smakowite wino

Foto: Rzeczpospolita

Pierwsza z nich jest taka, że wino jest napojem całorocznym, a najlepiej kupować je wprost od producentów. Ponieważ w Polsce jest to niewykonalne, pozostają nam sklepy spożywcze – w naszym kraju większość z nich oferuje dionizjak.

Ale uwaga, ostrożnie z małymi sklepikami spożywczymi, nie wiadomo, w jakich warunkach i jak długo tkwią tam butelki. Dlatego bezpieczniej korzystać z wyspecjalizowanych „domów wina” i stoisk w supermarketach, gdzie z reguły butelki długo miejsca nie zagrzewają.

Niektóre są na to szczególnie wrażliwe, zwłaszcza beaujolais nouveau. Jeśli dziś gdzieś stoi lub leży taka butelka z roku 2006 (a nie daj Boże – 2005), to znak, że sklep nabija klienta w butelkę, nie jest to beaujolais nouveau, lecz „stareau”, a w środku niewiele warty kwas.

W supermarketach win leżących latami praktycznie nie ma. Ale placówki te grzeszą brakiem powtarzalności, zbyt często nie respektują przyzwyczajeń kupujących wino.

Ktoś, kto kupił zwyczajne chilijskie cabernet sauvignon za 15 złotych i uznał, że mu smakuje, po miesiącu wraca i nie znajduje swojego faworyta. Owszem, jest inne chilijskie, nawet w podobnej cenie, ale czy równie dobre?

Nie jest sztuką kupienie dobrego wina za 200 zł, sztuką jest znalezienie pysznego za 20 zł

Nie jest sztuką kupienie dobrego wina za 200 zł, sztuką jest znalezienie pysznego za 20 zł. Jak rozpoznać, które jest dobre? Podobnie jak rozpoznaje się wiek drzewa: trzeba je ściąć i policzyć słoje. No, ale bez ścinania wiadomo, że drzewo grube i wysokie jest stare.

Z butelkami podobnie: i bez wypijania wiadomo, że jeśli mają papierek akcyzowy zielony – są rozlewane w Polsce, jeśli niebieski – za granicą; z reguły rozlewane w kraju producenta smakują lepiej.

Buty najlepiej włoskie, kakao holenderskie, kawa brazylijska, a wino francuskie, jeśli czerwone – koniecznie bordeaux. Otóż niekoniecznie. Winiarze z Nowego Świata (Australia, Nowa Zelandia, Chile, Argentyna, Urugwaj, Meksyk, Republika Południowej Afryki) w ostatnich latach poprawili jakość swoich win w sposób fantastyczny.

W tym samym czasie Francuzi zasypiali gruszki w popiele, osiedli na laurach, uwierzyli, że świat zawsze będzie pijał ich wina na kolanach. Nic z tego.

Co gorsza, do krajów Europy Środkowej i Wschodniej zaczęli przysyłać, niczym do strefy zamieszkiwanej przez barbarzyńców, „ocean barszczu” niegodny miana dionizjaku.

Napis na etykietce Bordeaux miał wprawiać winiarskich profanów w bałwochwalczy zachwyt. W rezultacie eksport francuskiego wina spadł o jedną trzecią, a sprawą zajął się rząd.

Dlatego w polskich warunkach, jeśli ktoś chce kupić butelkę wina i nie wydać na nią więcej niż 50 zł, może mieć większe zaufanie do win z nowego świata niż ze starego.

Nawet wtedy, gdy zakneblowane są zakrętką, a nie korkiem. To jest trend światowy, wino się demokratyzuje, matka natura nie nastarczy kory dębowej na zatyczki do miliardów butelek, dlatego jesteśmy skazani na zakrętki i korki plastikowe.

A jednak w tym starym świecie niektórzy godnie trzymają poziom. Na przykład, hiszpańska rijoja wciąż potwierdza, że zasługuje w zasadzie na pełne zaufanie, gdy kosztuje 30 – 40 zł.

Moda jest zjawiskiem, które nie omija również podwórka Dionizosa. Teraz zapanowała moda nie na poszczególne regiony geograficzne tłoczące wino, ale na wina różowe, niezależnie od tego, gdzie się rodzą.

Ze swej natury są one lekkie, wprawdzie nie cechuje ich przepastna głębia smaku i drugie, a nawet trzecie, dno, ale mają tę cechę, że są uniwersalne, pasują w zasadzie do wszystkich potraw.

A to ważna zaleta z punktu widzenia ludzi, którzy nie są wielkimi znawcami win i nie mają zamiaru nimi być, po prostu szukają czegoś na ich kieszeń, smacznego, niesnobistycznego, lekkiego na świąteczny stół zastawiony ciężkostrawnymi specjałami.

? Misiones de Rengo, Chile, czerwone i białe,wytrawne 25 zł

? Golden Kaan, RPA, czerwone i białe, wytrawne 35 – 40 zł

? Slovin, Słowenia, czerwone i białe, wytrawne 25 zł

? Halama, Maroko, czerwone i białe, wytrawne 25 zł

? Lindemans, Australia, czerwona i białe, wytrawne 30 – 40 zł

? Tcherga, Bułgaria, różowe, wytrawne 20 zł

? Chateau Slavyantsi, Bułgaria, czerwone i białe, wytrawne 20 zł

? Amber of Crimea, białe, słodkie 20 zł

? Jung i Lecker (wina niemieckie), Bielany, ul. Rudnickiego 10

? Mielżyński Wines Spirits Winebar, Wola, ul. Burakowska 5/7

? Centrum Wina, Ursynów, ul. Puławska 336Warto korzystać z sieci winiarni La Passion du Vin, w których urządzane są cykliczne degustacje:

? Galeria Mokotów, ul. Wołoska 12, pawilon 169

? Winiarnia Puławska, ul. Puławska 370

? Sadyba Best Mall, ul. Powsińska 31, pawilon 140

? Centrum Janki, ul. Mszczonowska 3, pawilon 78

? Winiarnia Grzybowska, ul. Grzybowska 2

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!