[b]Jak wyglądała współpraca Kościoła prawosławnego z władzami komunistycznymi?[/b]
[b]Arcybiskup Sawa:[/b] Nie mówiłbym o współpracy w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Żeby zrozumieć sytuację Kościoła prawosławnego po wojnie, trzeba się cofnąć w przeszłość dalej, do okresu przedwojennego. Sytuacja prawosławia w II Rzeczypospolitej była o wiele gorsza niż za komunizmu. Po wojnie komuniści wyciągali rękę do mniejszości wyznaniowych, ale mieli w tym swój cel. Jednak zarówno przed wojną, jak i po wojnie było wiele akcji skierowanych przeciw naszym wiernym, na przykład przedwojenna akcja niszczenia cerkwi była kontynuowana, by wymienić Rejowiec czy Tyszowce.
[b] Jak doszło do nawiązania przez eminencję współpracy z SB? Oficerem, który miał nawiązać kontakt, był płk Zygmunt Siellawa.[/b]
Nie nawiązywałem współpracy. Pierwszy kontakt miałem w związku z wyjazdem do Jugosławii. Skończyłem seminarium i chciałem kontynuować naukę na wyższej uczelni w Rosji w Zagorsku z tego prostego powodu, że wówczas nie istniała jeszcze Chrześcijańska Akademia Teologiczna i nie było gdzie w Polsce studiować teologii prawosławnej. Paszportu nie otrzymałem. Potem powstał ChAT i tam skończyłem studia. Doktorat chciałem jednak pisać w Jugosławii. Przez rok odmawiano mi paszportu. Po roku wezwano mnie na Koszykową, gdzie mieścił się urząd paszportowy. Oficer powiedział, że paszport mi wydadzą, ale że zgromadzili na mój temat obszerną dokumentację. Co w niej było, nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie podpisywałem jednak żadnych zobowiązań. Jeśli coś jest, musieli to sobie sfabrykować.
[b]Dlaczego SB zależało na współpracy z eminencją? [/b]