– Do niedzielnych wyborów zarejestrowało się w samej Wielkiej Brytanii więcej wyborców, niż głosowało w 2019 roku w Katowicach lub Białymstoku – wylicza w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Przemek de Skuba Skwirczyński, były brytyjski radny, działacz na rzecz Polonii i kandydat na posła z 2015 roku. Jego zdaniem Polonia powinna mieć swoich przedstawicieli w parlamencie. I takich głosów na pewno pojawi się więcej po niedzielnych wyborach.
Czytaj więcej
Państwowa Komisja Wyborcza podała wyniki głosowania do Sejmu i Senatu po przeliczeniu danych z 85,04 proc. obwodów. Na stronie internetowej PKW znajdują się dane z 27 110 na 31 497 obwodów, czyli z 86,07 proc. i te przedstawiamy.
Oficjalne dane dotyczące głosowania Polonii nie są jeszcze znane, ale wszystko wskazuje, że poszła ona na rekord. Poza Polską utworzono 416 obwodów, o niemal 100 więcej niż w 2019 roku, jednak i tak ta liczba okazała się niewystarczająca, sądząc po kolejkach przed lokalami. W komisjach zagranicznych zarejestrowało się ponad 608 tysięcy Polaków, blisko 300 tysięcy więcej niż cztery lata temu. Frekwencja może jednak okazać się jeszcze wyższa, bo w miejscowościach turystycznych wiele osób głosowało, korzystając z zaświadczeń.
Polacy głosujący za granicą mogli jednak poczuć się jak mieszkańcy stolicy, bo stawiali krzyżyk przy kandydatach z okręgu warszawskiego. Polonia chciałaby to zmienić, a głos Przemka de Skuba Skwirczyńskiego nie jest odosobniony. O wprowadzeniu okręgu polonijnego do Sejmu była już mowa w konkluzjach z ostatniego Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy.
Czy powstaną okręgi polonijne?
Jak to zrobić? – Przy tak wysokiej frekwencji najbardziej sprawiedliwe dla Polonii i mieszkańców okręgu warszawskiego byłoby wyodrębnienie okręgów polonijnych w Sejmie i Senacie na wzór francuski – uważa Przemek de Skuba Skwirczyński. Zgodnie z tamtejszym prawem cały świat poza Francją podzielony jest na 11 okręgów, z których każdy wybiera członka Zgromadzenia Narodowego.