– To jest jeden z elementów nacisku na Rosję, by ona zaprzestała agresji. To jest droga do ratowania życia ludzi, dzieci, kobiet, bezbronnych cywilów, którzy dziś giną w Ukrainie. Każdy, kto nie będzie chciał podnieść ręki za tą zmianą, będzie się jakoś do tych zbrodni dokładał – odgrażał się w marcu ubiegłego roku prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zapowiedział wprowadzenie do konstytucji zmian umożliwiających konfiskowanie własności służącej wspieraniu rosyjskiej agresji. Z zapowiedzi wynikało, że chodzi o majątki oligarchów.
Czytaj więcej
Jeszcze żaden parlament po upadku PRL nie pracował tak mało intensywnie. Zdaniem opozycji po pros...
Projekt zakładał też niewliczanie wydatków „służących finansowaniu potrzeb obronnych RP” do długu publicznego. Wpłynął do Sejmu w kwietniu ubiegłego roku i ruszyły nad nim intensywne prace. Powołano specjalną komisję nadzwyczajną, która odbyła osiem posiedzeń. Już wiadomo jednak, że PiS odkłada ten projekt na półkę. Na środę zaplanowano posiedzenie komisji nadzwyczajnej, która ma się zająć rozpatrzeniem projektu sprawozdania ze swojej działalności w obecnej kadencji Sejmu. Oznacza to w praktyce zakończenie jej prac.
Cicha śmierć projektu
O tym, że projekt najprawdopodobniej nie będzie już głosowany, mówi przewodniczący komisji nadzwyczajnej Marek Ast z PiS. – 30 sierpnia kończymy rozpoczęte wcześniej posiedzenie Sejmu i póki co nie wiadomo nic o zwołanych dodatkowych. Oczywiście będzie decydowała o tym marszałek Sejmu Elżbieta Witek, a kadencja trwa formalnie do października – mówi Marek Ast.
Jego zdaniem wszystko jest więc jeszcze możliwe, lecz to raczej możliwość teoretyczna. – Wiemy, że nie ma większości niezbędnej do uchwalenia tych zmian. Być może to jest jedna z przyczyn, dlaczego sprawozdanie komisji nie trafiło pod głosowanie – dodaje.