Tak wynika z badania przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej”. Aż 87,6 proc. badanych dobrze ocenia decyzję USA o ulokowaniu w Polsce dowództwa korpusu armii amerykańskiej, który zabezpiecza wschodnią flankę NATO. Przeciwnego zdania jest ledwie 6,9 proc. respondentów, pozostali nie mają zdania.
Za takim rozwiązaniem są w stu procentach wyborcy Zjednoczonej Prawicy i 84 proc. stawiających na opozycję. W większości mężczyźni (94 proc.), ludzie młodzi – w wieku 18–29 lat (90 proc.) oraz po 60. roku życia (100 proc.), mieszkańcy miast do 50 tys. osób (95 proc.).
To w równym stopniu osoby, które w ostatnich wyborach prezydenckich głosowały na Andrzeja Dudę oraz Roberta Biedronia (po 100 proc. wskazań), a także Rafała Trzaskowskiego (97 proc.). Warto dodać, że za taką decyzją opowiada się tylko 17 proc. wyborców lidera Konfederacji Krzysztofa Bosaka, a 42 proc. jego wyborców źle ocenia takie rozwiązanie.
Efekt szczytu NATO
Podniesienie rangi z tymczasowej do stałej obecności dowództwa V Korpusu Wojsk Lądowych USA zapowiedział w czasie szczytu NATO w Madrycie prezydent USA Joe Biden. Przypomnijmy, że od jesieni 2020 roku w Poznaniu działa już wysunięte stanowisko dowodzenia tego związku, które koordynuje działania sił lądowych USA w Europie. Już po napaści Rosji na Ukrainę Amerykanie zapowiedzieli przeniesienie stałego dowództwa V Korpusu z USA do Europy i przerzucenie z Fort Knox do Niemiec i Polski kolejnych wojskowych. Z komunikatu Pentagonu wynika, że mowa jest o wysuniętym dowództwie korpusu, a także batalionie wsparcia i dowództwie garnizonu armii. Departament Obrony USA dodał, że będą to pierwsze w historii stałe jednostki na wschodniej flance, oprócz nich planuje się kontynuację i rozszerzenie obecności rotacyjnej.