Co oznaczają wyniki szczytu NATO dla Ukrainy?
Nie da się oddzielić wojny w Ukrainie od decyzji podejmowanych na szczycie NATO. Ta straszna wojna trwa i będzie jeszcze długo trwała. Nic nie wskazuje na to, żeby prezydent Putin odstąpił od zbrodniczego zamiaru podporządkowania Ukraińców Moskwie. Nie możemy się też spodziewać zaprzestania ataków na cele cywilne. Wydarzenia w Buczy, Hostomelu i Irpieniu dzieją się przecież na naszych oczach. Niedawne informacje o ataku na wielki budynek mieszkalny w Odessie świadczą o tym, że Rosja zachowuje się jak państwo terrorystyczne. NATO musi odpowiedzieć i odnieść się do tego w praktycznych działaniach oraz w decyzjach swoich liderów.
Czy NATO wystarczająco mocno odpowiedziało w Madrycie na działania Rosji?
Za słabo. NATO jest sojuszem obronnym i tak zostało zdefiniowane w chwili swojego założenia. W związku z tym ma przede wszystkim bronić swoich członków. Ukraina jest partnerem NATO i dlatego to poszczególne kraje członkowskie wspierają Ukrainę, a nie sojusz jako całość. Nie chcę powiedzieć, że sojusz nie współpracuje z Ukrainą, bo to byłaby nieprawda.
NATO współpracuje z Ukrainą od 1997 r., a w ostatnich latach rozwija współpracę bardzo intensywnie. Pakiet, który został przyjęty na ostatnim szczycie sojuszu w Madrycie, wspomaga dalszą współpracę NATO z Ukrainą. Jest on znacznie obszerniejszy niż ten, który przed sześcioma laty został przyjęty podczas szczytu w Warszawie, ale to wciąż za mało. Wojska ukraińskie nie dysponują odpowiednią bronią i szkoleniami na miejscu, które pozwoliłyby na bieżącą obsługę sprzętu, przychodzącego z Zachodu.