Dziś zapadł, trzeci już wyrok, w tej sprawie. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę Jadwigi Czarnołęskiej-Gosiewskiej. W trzynastopunktowym wniosku, matka posła Przemysława Gosiewskiego domagała się m.in. ujawnienia, kto — i na jakiej podstawie — zdecydował o zgodzie na przekazanie przez Polskę prowadzenia badań i ustalanie przyczyn katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK). Jakie analizy to uzasadniały, i czy istniały dwustronne umowy, porozumienia lub uzgodnienia, dotyczące tej kwestii.
Odpowiedź brzmiała, że nie ma żadnych dokumentów — ani w formie pisemnej, ani elektronicznej. Z uwagi na wyjątkowość sytuacji, wszelkie analizy i konsultacje były prowadzone na bieżąco, a decyzje podejmowano ad hoc. Zgoda na prowadzenie badań przyczyn katastrofy przez Federację Rosyjską została udzielona w formie konkludentej, czyli dorozumianej.
— Zgoda konkludencka oznacza, że nie ma żadnych dokumentów, ani możliwości wytworzenia nie istniejącej informacji — mówiła podczas dzisiejszej rozprawy adw. Anna Krysiak z Kancelarii Prof. Marek Wierzbowski i Partnerzy, reprezentująca prezesa RM.
Sprawa weszła na wokandę WSA po dwóch poprzednich, całkowicie odmiennych wyrokach. Wyrokiem z 22 lutego 2012 r. (sygn.II SAB/Wa 443/11) WSA uwzględnił skargę Jadwigi Czarnołęskiej-Gosiewskiej i zobowiązał prezesa Rady Ministrów do rozpatrzenia jej wniosku w ciągu 14 dni od otrzymania prawomocnego wyroku. To, że żądane informacje nie zostały utrwalone w formie oficjalnych dokumentów urzędowych, nie oznacza, że informacji tych nie ma — stwierdził sąd. Udzielenie zgody na przekazanie dochodzenia Federacji Rosyjskiej w formie konkludentnej, musiały poprzedzać jakieś wspólne ustalenia czy porozumienia. Nawet gdy nie zostały utrwalone na jakimkolwiek nośniku informacji, tworzą sferę faktów znanych przedstawicielom władz. Jako informacje publiczne, nie funkcjonujące w obiegu publicznym, powinny być udostępniane na wniosek.
Zupełnie inne stanowisko zajął Naczelny Sąd Administracyjny. W aktach sprawy brak jest dowodów, że istnieją dokumenty, potwierdzające okoliczności wyrażenia zgody na prowadzenie badań i ustalenie przyczyn katastrofy przez Federację Rosyjską. Nie ma żadnych umów, porozumień lub uzgodnień, dotyczących zasad organizacji tych badań i sposobów rozwiązywania sporów. Nie można też zobowiązywać do odtworzenia tych materiałów. Dopóki określona informacja istnieje tylko w pamięci przedstawiciela władzy publicznej i nie została utrwalona w jakiejkolwiek formie, nie ma waloru informacji publicznej — orzekł NSA w wyroku z 14 września 2012 r. (sygn.I OSK 1177/12). Uchylił wówczas wyrok WSA i przekazał sprawę temu sądowi do ponownego rozpatrzenia.