Jacek Nizinkiewicz: 15 lat po Smoleńsku PiS oddala się od dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego

Obecna polityka PiS i Karola Nawrockiego wobec Ukrainy i bezkrytyczne podejście do Donalda Trumpa, który dokonuje resetu z Rosją, stoją w sprzeczności do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Znamienne, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie domaga się od Trumpa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.

Publikacja: 10.03.2025 05:10

Jacek Nizinkiewicz: 15 lat po Smoleńsku PiS oddala się od dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego

Foto: PAP/Tomasz Gzell

10 kwietnia minie 15 lat od katastrofy smoleńskiej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 osób, które leciały na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W poniedziałek PiS będzie obchodzić ostatnią miesięcznicę przed rocznicą. Partia Jarosława Kaczyńskiego dziś jednoznacznie twierdzi, że były prezydent z delegacją są ofiarami zamachu przeprowadzonego przez Putina. Tego samego, któremu wierzy prezydent USA Donald Trump, będący dla PiS wciąż największym gwarantem bezpieczeństwa Polski. Daje do myślenia, że ani dzisiaj, ani za pierwszej prezydentury Trumpa PiS nie prosił o pomoc amerykańskiego prezydenta przy wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej, choć takie prośby kierował do Baracka Obamy.

PiS i Karol Nawrocki za gwaranta bezpieczeństwa Polski mają Donalda Trumpa, który dogaduje się z Putinem

– Wierzę Putinowi (...). Szczerze mówiąc, trudniej mi się dogadywać z Ukrainą. Oni nie mają kart – powiedział Donald Trump. Prezydent USA wieloma wypowiedziami i działaniami szokuje opinię międzynarodową, ale nie polską prawicę, prezydenta Andrzeja Dudę oraz kandydata na prezydenta popieranego przez PiS Karola Nawrockiego.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński mówi o zamachu smoleńskim. "Dzieło Putina i jego polskich sojuszników"

Amerykański przywódca w Ukrainie widzi winnego agresji Rosji, od niej oczekuje warunków zgody na pokój, stawiając prezydenta Zełenskiego pod ścianą w świetle kamer, zarzucając mu brak wdzięczności za pomoc i nakłaniając do zawarcia umowy w sprawie dostępu do jej surowców, nie dając gwarancji obrony czy nazywając go dyktatorem i żądając teraz nowych wyborów prezydenckich. Z jednej strony Trump pisze, że rozważa „wprowadzenie sankcji przeciwko Rosji na wielką skalę do czasu zawarcia zawieszenia broni i końcowego porozumienia pokojowego”, a z drugiej tłumaczy jej ataki na Ukrainę: – Myślę, że robi to, co zrobiłby każdy. Uważam, że chce to zakończyć i załatwić i że uderza w nich mocniej niż do tej pory. Sądzę, że prawdopodobnie każdy na jego miejscu by tak teraz zrobił – mówi o Putinie. Prezydent USA jest nieprzewidywanym i niepewnym (jeszcze) sojusznikiem Polski.

Po słowach Donalda Trumpa idą niebezpieczne czyny wobec Ukrainy

Administracja Trumpa wstrzymała pomoc wojskową dla Kijowa, zawiesiła dzielenie się swoimi danymi wywiadowczymi i planuje cofnąć tymczasowy status prawny ok. 240 tys. Ukraińców, którzy uciekli przed wojną. Ze strony prezydenta Dudy, PiS ani jego kandydata na prezydenta nie usłyszymy głosu potępienia tych decyzji. Za to na przestrzeni ostatnich tygodni słyszeliśmy tłumaczenie coraz bardziej niebezpiecznych działań Trumpa.

Andrzej Duda mówił w lutym, że „Trump jest biznesmenem i trzeba zaakceptować, że tak podchodzi do polityki międzynarodowej”. Podobnie tłumaczył go Karol Nawrocki, twierdząc, że „Trump ma swoją poetykę w dyplomacji”. Dalej poszedł Przemysław Czarnek, który po rozmowie Trumpa z Zełenskim w Gabinecie Owalnym powiedział o prezydenckie Ukrainy, że „zachował się jak głupek”, za co spotkała go reprymenda z ust Jarosława Kaczyńskiego. Rzecz nie w tym, żeby skonfliktować się z USA, ale żeby nie stawać się ślepym partnerem sojusznika politycznego zbrodniarza.

Czytaj więcej

Brawa dla Trumpa, Nawrocki rozsiewa plotki. Tak PiS mentalnie rozstaje się z Ukrainą

Trumpowi może umknęły zbrodnie Putina w Buczy i Chersoniu, ale Polsce graniczącej z Rosją umknąć nie powinny. Nie można tłumaczyć układania się ze zbrodniarzem biznesowym podejściem do polityki. Lech Kaczyński w grobie się przewraca, gdy PiS i Karol Nawrocki atakują Ukrainę i przechodzą do porządku dziennego nad kolejnymi wypowiedziami i czynami Trumpa, które wzmacniają Rosję i osłabiają nasz region. Nie jest przypadkiem, że szkoleniom wojskowym, które ogłosił premier Donald Tusk, nie sprzeciwiła się żadna z partii politycznych. Wróg jest u bram i musimy być przygotowani. Lech Kaczyński wiedział o tym już dawno temu.

Słowa Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi odbijają się dzisiaj złowieszczym echem

– I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę – powiedział śp. prezydent Lech Kaczyński podczas historycznego przemówienia w stolicy Gruzji Tbilisi 12 sierpnia 2008 roku, w którym wyraził zarówno potrzebę solidarności Zachodu wobec zagrożenia płynącego z Rosji, jak i walki przeciw imperializmowi, które Moskwa nieustannie próbuje ożywić. Dziś PiS, Duda i Nawrocki zapominają o przesłaniu Lecha Kaczyńskiego, chcąc oddać bezpieczeństwo pod skrzydła Trumpa, nie bacząc na to, że amerykański prezydent wcale nie chce być naszym gwarantem bezpieczeństwa.

Czytaj więcej

Dlatego jesteśmy tutaj. Przemówienie Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi sprzed 15 lat

Karol Nawrocki mówi, że Ukraina nie ma czego szukać w NATO i UE, jeśli nie rozliczy się ze zbrodni wołyńskiej i nie dojdzie do ekshumacji na Wołyniu. Prezydent Kaczyński za to nie warunkował obecności Ukrainy w zachodnich sojuszach, mówiąc w 2006 roku. – Chcemy dzisiaj być w jak najlepszych stosunkach. Głęboko wierzymy, że Ukraina będzie kroczyć dalej tą drogą, którą wybrała w pięknych dniach końca 2004 roku. Wierzymy, że niedługo już spotkamy się w NATO (...), a później w UE – mówił Kaczyński w lwowskiej katedrze łacińskiej.

Czytaj więcej

Marek Kutarba: Rosjanom potrzebna jest upokarzająca klęska

 A trudna historia? Każdy ze stron ma swoje demony przeszłości, z którymi musi się zmierzyć. Lech Kaczyński upamiętnił ukraińskich cywilów zabitych przez poakowskie podziemie we wsi Pawłokoma. Prawda o rzezi wołyńskiej nie może zostać zapomniana, musi dojść do ekshumacji ofiar, ale to nie może być kartą przetargową gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Lech Kaczyński potrafił podejmować trudne decyzje, ale w duchu dialogu, jak tę z 2001 roku, kiedy jako minister sprawiedliwości zdecydował, że pełna ekshumacja w Jedwabnem nie jest konieczna i wiązałaby się z brakiem szacunku dla ofiar, wyznawców religii, która ekshumacji zakazuje. I wtedy jej nie przeprowadzono. „Szanujemy decyzję prezydenta Kaczyńskiego i mamy nadzieję, że inni także ją uszanują” – mówił wtedy naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Czy Polacy zawsze zachowywali się przywozicie i czy warunkowano nam drogę do UE i NATO od rozliczenia się za Jedwabne?

Karolowi Nawrockiemu bliżej do Konfederacji niż do polityki Lecha Kaczyńskiego

– Prezydent Lech Kaczyński robił bardzo wiele, by wesprzeć Ukrainę i by Ukraina mogła wejść do Unii Europejskiej oraz do NATO, działał na rzecz współpracy między naszymi państwami. Rozumiał, że bez wolnej, bezpiecznej Ukrainy nie może być także wolnej, bezpiecznej Polski – powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Ołeksandr Musijenko, ekspert ukraińskiego Centrum Badań Wojskowo-Prawnych.

W polityce wobec Ukrainy zgodni byli z Kaczyńskim wcześniej Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa, a później Bronisław Komorowski i Andrzej Duda. Dopiero kampania prezydencka, w której antyukraińska narracja dała Sławomirowi Mentzenowi dodatkowe punkty procentowe poparcia, sprawiła, że PiS zaczął mówić innym językiem, a kandydat partii na prezydenta zachowuje się jak przedstawiciel Konfederacji, a nie spadkobierca myśli politycznej Lecha Kaczyńskiego.

Nie warto sprzedawać przyzwoitości i budowanych przez dekady relacji międzynarodowych za sondażowe słupki. Warto o tym pamiętać nie tylko w czasie miesięcznicy i rocznicy śmierci Lecha Kaczyńskiego, który wciąż przecież jest patronem PiS.

10 kwietnia minie 15 lat od katastrofy smoleńskiej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 osób, które leciały na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W poniedziałek PiS będzie obchodzić ostatnią miesięcznicę przed rocznicą. Partia Jarosława Kaczyńskiego dziś jednoznacznie twierdzi, że były prezydent z delegacją są ofiarami zamachu przeprowadzonego przez Putina. Tego samego, któremu wierzy prezydent USA Donald Trump, będący dla PiS wciąż największym gwarantem bezpieczeństwa Polski. Daje do myślenia, że ani dzisiaj, ani za pierwszej prezydentury Trumpa PiS nie prosił o pomoc amerykańskiego prezydenta przy wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej, choć takie prośby kierował do Baracka Obamy.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Po szczycie UE ws. Ukrainy jesteśmy na prostej drodze do katastrofy
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Rosjanom potrzebna jest upokarzająca klęska
opinie
Bogusław Chrabota: Jak wojsko europejskie miałoby bronić Ukrainy? Poznaliśmy pierwsze konkrety
analizy
Niepotrzebna awantura podczas ważnych rozmów o bezpieczeństwie
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Dlaczego Polska potrzebuje polityki mieszkaniowej?