Nie wiadomo, o jakie zagraniczne podmioty chodzi i kto zagraża bezpieczeństwu lotniska. To zarzuty nie poparte żadnymi dowodami, bo od dekretu Putina z 2023 r. tak właśnie wygląda grabież prywatnego majątku przez Kreml.
Lotnisko Domodiedowo jak Danone
Co będzie dalej z zagrabionym Domodiedowem? Jeżeli Kamieńszczikowi nie uda się tym razem wybronić, a w przeszłości już kilka razy obronił swoje lotnisko przed zakusami Putina, to prawdopodobnie trafi ono do faworytów Putina – bliskich dworu oligarchów, Czeczenów i innych, wobec których Putin ma długi wdzięczności.
Tak było w wypadku rosyjskich aktywów francuskiego koncernu mleczarskiego Danone. Zostały oddane pod tymczasowe zarządzanie w lipcu 2023 r., a prawie rok później sprzedano je biznesmenowi czeczeńskiemu zbliżonemu do Kremla.
Duński browar Carlsberg zgodził się w grudniu sprzedać swoje aktywa w Rosji dwóm pracownikom Baltika Breweries, po około 18 miesiącach od zagrabienia ich przez Kreml.
Również w grudniu 2023 r. lotnisko Pułkowo w Petersburgu przeszło pod tymczasowy zarząd specjalnie utworzonej w tym celu rosyjskiej spółki holdingowej, w wyniku czego kontrolę nad nim stracili inwestorzy z Niemiec, Kataru i innych krajów. W grudniu niemiecki operator lotniska Fraport poinformował, że jest bliski sfinalizowania sprzedaży swojego 25 proc. udziałów w Pułkowie bliskowschodniemu inwestorowi Orbit Aviation LLC.
Kim jest Dmitrij Kamieńszczik i jak pokonał Kreml
Ten rosyjski biznesmen to tajemnicza postać. Nie raz już wykazał, że potrafi obronić swój majątek przez zakusami reżimu. Na koniec 2016 r gazeta „Wiedmonosti" ogłosiła właściciela moskiewskiego lotniska Domodiedowo biznesmenem mijającego roku. Czym na to sobie zasłużył? „Z formalnego punktu widzenia Dmitrij Kamieńszczik nie może pretendować do tytułu „Przedsiębiorcy roku” - piszą Wiedmomosti. Biznesmen nie zanotował znaczących transakcji, nie miał jakiś szczególnych osiągnięć biznesowych. Do tego Domodiedowo po latach dominacji w branży przewozów pasażerskich, straciło w tym roku fotel lidera na rzecz państwowego Szeremietiewa.
„Jednak w Rosji przedsiębiorca musi umieć nie tylko powiększać i rozwijać swój biznes, ale i chronić to, co zgromadził” - napisała gazeta. „Wiedomosti” i podkreślają, że właśnie w ochronie swojego imperium mało kto może Kamienszczikowi dorównać.
Dmitrij Kamienszczik pochodzi ze Swierdłowska. Studia filozoficzne na moskiewskim uniwersytecie rzucił na drugim roku by zająć się biznesem. Pierwsze miliony zarobił w spółce East Line, którą do dziś kieruje. Na początku lat 90-tych XX w zawładnęła ona 80 proc. rosyjskiej wymiany towarowej z Chinami.
Główne swoje zakupy biznesmen dokonał w latach 1990-tych. Przejęcie podupadającego Domodiedowa było interesem życia zdolnego przedsiębiorcy. Od tego czasu inwestował w unowocześnienie portu, wynosząc go na pozycję największego lotniska Rosji.
W 2013 r. okazało się, że Domodiediwo ma tylko jednego właściciela – Kamieńszczika. Jak to jedyne prywatne lotnisko Moskwy stało się liderem? W 1997 r. Kreml oddał regionalne wtedy i pozostające w cieniu Szeremietiewa i Wnukowa, Domodiedowo w dzierżawę (na 75 lat) rosyjskiej spółce East Line, kontrolowanej przez FML Ltd. z wyspy Main. Nowi właściciele od razu zabrali się za wielki remont. W 2000 r zostało otwarte nowe Domodiedowo. Port zatrudnia ponad 16 tys. ludzi. Lotnisko posiada posiada najdłuższy w Moskwie pas startowy (3800 m). W październiku 2011 r. właśnie w Domodidowie odbyło się pierwsze w Rosji lądowanie największego wtedy samolotu świata — A380.
Już w 2008 r. Kreml zorientował się, że prywatne Domodiedowo to złota kura i do tego pozostająca poza strefą wpływów rządzących. Wtedy Kamieńszczik po raz pierwszy „przeszedł po ostrzu noża”. Otrzymał decyzję Rosimuszczestwa (rosyjski Skarb Państwa) o przejęciu lotniska na własność państwa. Urzędnicy powoływali się na nieprawidłowości przy prywatyzacji 11 lat wcześniej. Sytuacja była poważna. Kamieńszczik zaskarżył decyzję, ale Rosimuszczestwo wygrało w trzech instancjach. Dopiero prezydium Najwyższego sądu Arbitrażowego Rosji wydało korzystną dla przedsiębiorcy decyzję. Kreml jednak nie odpuścił. W tym roku ponowił atak. Tym razem Komitet Śledczy oskarżył Kamieńszczika i jego trzech współpracowników o dopuszczenie do ataku terrorystycznego, który w styczniu 2011 r. miał miejsce na lotnisku. Biznesmen trafił do aresztu domowego, a 60 poszkodowanych złożyło przeciwko niemu pozwy do sądów cywilnych na kwotę łączną ponad 1 mld rubli. Władze chciały też, by sąd zajął majątek Kamieńszczia, czyli lotnisko. Ale tak się nie stało. I tu Kamienszczik wykazał się znajomością Rosji, przewidywalnością i wytrzymałością na naciski i groźby. Założył charytatywny fundusz, który wsparł poszkodowanych. Śledczy stracili główne argumenty. Po pół roku wypuścili przedsiębiorcę, a po trzech kwartałach umorzyli dochodzenie.