W najbliższych dniach Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa ogłosi przetarg na nowego operatora systemu elektronicznego poboru myta, które płacą użytkownicy samochodów ciężarowych i dostawczych o masie powyżej 3,5 t. – System ma być sprawny, gwarantować skuteczność i szczelność poboru opłat. Koszt jego funkcjonowania nie powinien być zbyt wysoki w stosunku wpływów i możliwie jak najmniej uciążliwy dla kierowców – opisuje wymagania wiceminister Jerzy Szmit, który w resorcie infrastruktury i budownictwa odpowiada za drogi. Nowy operator ma przejąć obowiązki od listopada 2018 roku, wtedy kończy się umowa z firmą Kapsch Telematic Services zarządzającą dziś systemem viaToll.
Elektroniczne opłaty za przejazd głównymi drogami przez ciężarówki są pobierane od 1 lipca 2011 roku. Zbudowany przez Kapsch Telematic Services mikrofalowy system obejmuje obecnie 3300 km dróg. Według danych operatora od dnia jego uruchomienia do 1 lipca 2016 roku zebrano 6,33 mld zł, przy nakładach inwestycyjnych na poziomie 1,13 mld zł i kosztach operacyjnych nieco przekraczających 1 mld zł. Z opłat wnoszonych przez kierowców samochodów ciężarowych do Krajowego Funduszu Drogowego trafiło więc ok. 4,12 mld zł. Resort infrastruktury chce, by w nowym rozdaniu system był tańszy, a wpływy do KFD wyższe.
Czego oczekuje rząd
Resort infrastruktury i budownictwa zaznacza, że zainteresowany jest poborem myta na całej sieci autostrad, dróg ekspresowych i wybranych odcinkach dróg krajowych. Nie zamierza jednak obejmować opłatami wszystkich dróg tej klasy.
Ważna będzie funkcjonalność oraz interoperacyjności systemu, który ma bez problemu współpracować z tymi, działającymi w innych krajach. Wymuszają to dyrektywy Unii Europejskiej zakładające, że podróż przez kraje członkowskie ma być możliwa z jednym urządzeniem pokładowym.
Nowy operator będzie też musiał wykorzystać jak największą część istniejącej infrastruktury do poboru myta. W Polsce ustawiono już 850 bramownic z urządzeniami rejestrującymi przejazd pojazdów. Systemy satelitarne potrzebują ich dużo mniej – np. w Belgii jest ich 39.